Bilans ofiar śmiertelnych powodzi w stanie Rio Grande do Sul na południu Brazylii przekroczył 100, a ponad 130 osób uznaje się za zaginione. Znów zaczął ulewnie padać deszcz, co utrudnia akcję ratunkową.
Nadzwyczaj intensywne ulewy w najbardziej wysuniętym na południe brazylijskim stanie rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu i spowodowały powodzie, które zalewały domy, uszkadzały drogi i mosty.
Miejscowa obrona cywilna przekazała w czwartek, że liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 107. 136 osób jest uznawanych za zaginione. Według najnowszego komunikatu prawie 165 tysięcy ludzi musiało opuścić swoje domy, a żywioł dotknął 425 miast. Setki tysięcy osób wciąż są pozbawione prądu i wody pitnej.
Jednym z miast, które ucierpiały najbardziej, jest Porto Alegro, stolica Rio Grande do Sul. Na skutek powodzi dostęp do niego został zupełnie zablokowany. W opustoszałym mieście odnotowywane są kradzieże.
"Wydaje się, że to koniec, że świat się skończył"
- Straciliśmy wszystko. Smutno jest patrzeć na miasto, nasz dom, w środku wody. Wydaje się, że to koniec, że świat się skończył - powiedziała Adriana Freitas, mieszkanka Porto Alegre.
Ucierpiały również zwierzęta domowe i gospodarskie. Media obiegły ujęcia konia uwięzionego na wystającym spod wody fragmencie dachu budynku w mieście Canoas. Po dwóch dniach zwierzę udało się uratować.
Przerwano akcje ratunkowe
W środę w regionie znów pojawiły się obfite opady deszczu, w związku z czym władze musiały przerwać akcje ratunkowe. Brazylijskie centrum ds. kataklizmów ostrzegło, że w południowej części Rio Grande do Sul istnieje wysokie ryzyko dalszych powodzi.
Źródło: PAP, Reuters, tvnmeteo.pl