Ostrzeżenia przyszły, gdy wody było po szyję. Rośnie bilans ofiar powodzi w Hiszpanii

Hiszpania zmaga się ze skutkami powodzi, które we wtorek i środę dotknęły wschodnie regiony. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 211. Mieszkańcy i lokalne władze twierdzą, że nie zadziałał system ostrzeżeń. Tysiące wolontariuszy zebrało się, by pomóc mieszkańcom zatopionych miejscowości.

Zjawisko meteorologiczne DANA (depresion aislada en niveles altos) nawiedziło wschód Hiszpanii we wtorek i środę. Ekstremalnie obfite opady deszczu spowodowały powodzie błyskawiczne w wielu prowincjach, w tym w Walencji, Kastylii-La Mancha i Andaluzji. Ulice miast w okamgnieniu wypełniły się wodą, która wdzierała się do domów, porywała samochody i elementy infrastruktury.

W sobotę przed południem premier Hiszpanii Pedro Sanchez przekazał, że liczba ofiar śmiertelnych powodzi wzrosła do 211. Wcześniej informowano o 207 ofiarach. Większość ciał znaleziono w prowincji Walencja, gdzie ulewy wyrządziły najpoważniejsze szkody.

Sanchez podał, że w ramach działań operacyjnych przeprowadzono już 4800 akcji ratunkowych i udzielono pomocy ponad 30 tysięcy osób. Polityk przyznał jednak, że przy takiej skali klęski żywiołowej liczby te są niewystarczające.

Miasta odcięte od pomocy

W sobotę na terenie kompleksu muzeów Ciudad de las Artes y las Ciencias w Walencji zebrały się tysiące wolontariuszy z łopatami i szczotkami. Brali oni udział w zorganizowanej akcji sprzątania skutków powodzi w zniszczonych miejscowościach położonych niedaleko miasta Walencja - Paiporta, Benetusser, Alfafar czy Sedavi. Na zalane tereny wysyłane są także siły zbrojne.

- Wolontariusze stoją tutaj od świtu (...) żeby dostać przydział, dokąd będą zabrani. Specjalne autokary zawożą ich do któregoś z tych zniszczonych miasteczek - mówił na antenie TVN24 Maciej Bąk, dziennikarz Radia ZET.

Wolontariusze zebrani w Ciudad de las Artes y las Ciencias
Wolontariusze zebrani w Ciudad de las Artes y las Ciencias
Źródło: PAP/EPA/Manuel Bruque

Mimo postępującej akcji porządkowej i ogromnego zaangażowania wolontariuszy, sytuacja pozostaje trudna. Wiele gospodarstw domowych wciąż nie ma dostępu do prądu i wody, na zalanych terenach brakuje żywności. Jak opowiadała na antenie TVN24 Mira Gosc Gosc, Polka mieszkająca w Hiszpanii, w sobotę od pomocy wciąż odcięte jest kilkanaście miejscowości.

- (Strażacy - red) próbują się dostać do tych ludzi dzięki dronom - przekazała. - Drony, przelatujące nam domami i wlatujące do niektórych pomieszczeń są w stanie dostarczyć informacji, czy znajdują się tam ludzie żywi, czy znajdują się tam ofiary śmiertelne, czy należy skierować w tamtą stronę pomoc - dodała.

Akcja ratunkowa w Paiporta koło Walencji
Akcja ratunkowa w Paiporta koło Walencji
Źródło: PAP/EPA/Biel Alino

Czytaj dalej: "Nie ma wątpliwości". Co wydarzyło się w Hiszpanii

"Nie ma szpitali, nie ma sklepów"

Według wielu mieszkańców i lokalnych władz podczas powodzi zawiodły systemy ostrzegawcze, a zagrożenie niesione przez DANA zostało zlekceważone. Burmistrz miasta Benetusser, Eva Sanz, powiedziała telewizji TVE, że "ostrzeżenia o powodzi otrzymali już wtedy, gdy woda sięgała im po szyję".

- Jeśli chodzi o alarm, nasz odpowiednik alertu RCB w ten wtorkowy wieczór (...) odezwał się w momencie, gdy część miasteczek była pod wodą - opowiadał Bąk na antenie TVN24.

Cmentarz w Alfafar po powodzi
Cmentarz w Alfafar po powodzi
Źródło: PAP/EPA/Kai Forsterling

Lokalne media zwracają uwagę na tragiczną sytuację panującą w zniszczonych przez żywioł miejscowościach. Jak opowiadali mieszkańcy, niektóre osoby żyją pod jednym dachem z krewnymi, których ciała wciąż uwięzione są pod warstwami błota. Podczas akcji wydobywania zakleszczonych w błocie aut wolontariusze znajdują wewnątrz kolejne ofiary.

Władze miasta Chiva podały w piątek, że "żadna pomoc jeszcze nie dotarła", apelując o dostarczenie wody i żywności. W mieście nie ma także łączności komórkowej.

- Nie ma szpitali, nie ma sklepów, nie ma niczego. Jakbyśmy byli w środku wojny - opowiadał w rozmowie z telewizją RTVE jeden z wolontariuszy z miasta Alfafar. - Dopóki się tutaj nie przyjedzie i tego nie zobaczy, trudno to sobie wyobrazić - mówił.

Alfafar w prowincji Walencja po powodziach
Alfafar w prowincji Walencja po powodziach
Źródło: PAP/EPA/KAI FORSTERLING

Zobacz też: "Dramatyczna transformacja" na zdjęciach satelitarnych

Pomoc z zewnątrz

Do Hiszpanii wyruszyła także pomoc z innych krajów. W piątek wieczorem do Walencji dotarł pierwszy zagraniczny zespół ratowników. 10-osobowa grupa z Portugalii przybyła wraz z trzema psami poszukiwawczymi, generatorami prądu oraz specjalistycznym sprzętem do poszukiwań osób zaginionych w kataklizmach.

Ratownicy mają doświadczenie w zagranicznych akcjach ratowniczych - jedną z z nich były poszukiwania ofiar trzęsienia ziemi, które nawiedziło Turcję w lutym 2023 roku.

Wolontariusze idą sprzątać zalane dzielnice Walencji
Wolontariusze idą sprzątać zalane dzielnice Walencji
Źródło: PAP/EPA/KAI FORSTERLING
Czytaj także: