Intensywne opady deszczu sparaliżowały Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Dubaju, gdzie doszło do gwałtownej powodzi błyskawicznej, w 12 godzin spadło tyle deszczu, ile zwykle jest notowane przez rok. Czy zasiewanie chmur w ZEA, regularnie stosowane do modyfikacji pogody w tym kraju, mogło przyczynić się do tak katastrofalnej sytuacji?
We wtorek nad Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi przeszły burze z intensywnymi opadami deszczu. Szczególnie mocno dotknięty ulewami został Dubaj, gdzie doszło do powodzi błyskawicznej. Zalanych zostało wiele dróg, metro oraz lotnisko. Zginęła co najmniej jedna osoba.
W największym mieście ZEA w ciągu zaledwie 12 godzin spadło tyle deszczu, ile pada przez cały rok, czyli ponad 100 litrów na metr kwadratowy. W ciągu doby w mieście Al Ain w emiracie Abu Zabi zanotowano natomiast opady o łącznej sumie 254 l/mkw. Jak napisała agencja prasowa WAM, wtorkowe burze z ulewami i gradem stworzyły "historyczne zdarzenie meteorologiczne". Opady deszczu w tym pustynnym kraju są zjawiskiem na tyle rzadkim, że wiele terenów nie ma infrastruktury pozwalającej na odprowadzenie większych ilości wody po opadach.
CZYTAJ TEŻ: "Ponad 16 godzin spędziłam w taksówce, żeby przejechać kilka kilometrów". Relacja Polki z Dubaju
Zasiewanie chmur przyczyniło się do ulew?
Obfite opady deszczu na początku tego tygodnia pojawiły się również w sąsiednim Omanie, gdzie śmierć poniosło prawie 20 osób, oraz pobliskich Katarze i Bahrajnie, ale to w Zjednoczonych Emiratach Arabskich padało najbardziej ulewnie. Pojawiły się pytania o to, czy do tak ogromnych ulew mogło się przyczynić powszechnie stosowane w ZEA tak zwane zasiewanie chmur.
Technologia wywoływania deszczu za pomocą zasiewania chmur polega na rozpraszaniu z samolotów takich substancji jak cząsteczki soli, suchego lodu lub jodku srebra. Niektóre państwa używają tych metod do sprowadzenia deszczu w okresach suszy.
Agencja Bloomberga zacytowała w środę Ahmeda Habiba, meteorologa z Narodowego Centrum Meteorologii w ZEA (NCM), będącego rządową instytucją ZEA. Jest ona odpowiedzialna za proces zasiewania chmur w tym kraju. Jak powiedział Habib, w poniedziałek i wtorek z lotniska w mieście Al Ain w emiracie Abu Zabi wysłano samoloty do zasiewania chmur nad ZEA, które wykonały w sumie siedem misji, wykorzystując warunki atmosferyczne.
Bloomberg przypomniał, że w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które cierpią na niedobory opadów, zasiewanie chmur jest prowadzone od 2002 roku.
"NCM nie przeprowadza operacji zasiewania podczas ekstremalnych zjawisk"
Jak przekazał później w środę portal amerykańskiej stacji telewizyjnej CNBC, władze NCM zaprzeczyły doniesieniom na temat zasiewania chmur w ostatnich dniach. Omar AlYzeedi, zastępca dyrektora generalnego instytucji poinformował stację, że nie przeprowadzała ona misji zasiewania chmur w okresie poprzedzającym wtorkowe burze z ulewami ani w ich trakcie.
NCM poinformowało, że śledziło sytuację związaną z nadchodzącymi ulewnymi opadami deszczu, jednak nie wykonywało w tym czasie zasiewania chmur, przekonując, że powódź błyskawiczną spowodowały naturalne opady.
- Jedną z podstawowych zasad zasiewania chmur jest celowanie w chmury na wczesnym etapie, zanim zacznie padać deszcz. Gdy trwa poważna burza z piorunami, jest za późno - powiedział AlYzeedi. - Bardzo poważnie traktujemy bezpieczeństwo naszych pracowników, pilotów i samolotów. NCM nie przeprowadza operacji zasiewania chmur podczas ekstremalnych zjawisk pogodowych - dodał.
Jak czytamy, w rozmowie z CNBC meteorolog Ahmed Habib powiedział następnie, że sześciu pilotów wykonało misje w ramach regularnego protokołu, jednak zasiewania chmur nie wykonano.
Narodowe Centrum Meteorologii (NCM) nie wystosowało oficjalnego oświadczenia w tej sprawie.
"Banalna przyczyna"
Amerykański magazyn WIRED zauważa, że w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wykonuje się ponad 300 misji zasiewania chmur w ciągu roku. Według autora publikacji Amita Katwala, który - jak pisze - przez kilka ostatnich miesięcy zbierał dane o tej formie modyfikacji pogody właśnie w ZEA na potrzeby artykułu na ten temat, nie można bezpośrednio powiązać ostatnich ulew i powodzi z metodą wywoływania deszczu. Jego zdaniem spowodowałaby ona jedynie nieznaczne zwiększenie natężenia opadów.
Jak wskazuje autor, nawet w najbardziej optymistycznych scenariuszach taka technika może zwiększyć sumę opadów maksymalnie o 25 procent rocznie. Ponadto zasiewanie chmur w ZEA odbywa się głownie na wschodzie kraju, z dala od tak zaludnionych obszarów jak Dubaj, głównie z powodu ograniczeń w ruchu lotniczym.
Jego zdaniem przyczyna tak silnych ulew i powodzi jest "prawdopodobnie bardziej banalna". Ekspert zwrócił uwagę na infrastrukturę nieprzygotowaną do gwałtownych opadów. "W ciągu ostatnich kilku dekad miasto szybko się rozrosło, a w przeszłości niewiele uwagi poświęcano budowie kanalizacji burzowej, która mogłaby pomóc w radzeniu sobie z nagłym napływem wody. W Dubaju jest bardzo mało terenów zielonych, które mogłyby wchłaniać opady deszczu" - zwraca uwagę. Jak dodaje, "efektem jest chaos za każdym razem" w przypadku stosunkowo obfitych opadów, choć jak zaznacza, "trzeba przyznać, że większość miast z trudem poradziłaby sobie z rocznym deszczem spadającym w ciągu 12 godzin".
SPRAWDŹ TAKŻE: "Historyczne zdarzenie meteorologiczne" w Dubaju
Rola zmian klimatu
Eksperci podkreślają, że rolę w coraz intensywniejszych i gwałtownych zjawiskach pogodowych odgrywają zmiany klimatyczne. W miarę ocieplania się globu, atmosfera staje się coraz bardziej wilgotna i zawiera więcej energii, dlatego tego typu zdarzenia mogą występować coraz częściej.
- Jest wysoce prawdopodobne, że śmiercionośne i niszczycielskie burze z ulewami, które nawiedziły Oman i Dubaj, zostały spotęgowane przez zmiany klimatyczne - powiedziała Friederike Otto, niemiecka klimatolożka, dyrektorka Instytutu Zmian Środowiska na Uniwersytecie Oksfordzkim.
Źródło: Bloomberg, CNBC, WIRED, PAP, Reuters, AFP, tvnmeteo.pl