Sytuacja pożarowa w Grecji wydaje się już na tyle opanowana, by polscy strażacy mogli powrócić do kraju. Wyjazd zaplanowany jest na poniedziałek. Jak mówił w programie "Wstajesz i weekend" brygadier Grzegorz Borowiec, przywódca modułu, praca w takich warunkach była dla nich niezwykle cenną lekcją.
W lipcowych pożarach w Grecji spłonęło 50 tysięcy hektarów lasów, największe pożary na Rodos, Korfu i w środkowej Grecji zostały ugaszone, jednak blisko 500 strażaków jest nadal rozmieszczonych na obszarach uważanych za zagrożone.
Dokładnie zaplanowana misja
W związku z poprawą sytuacji pożarowej, polscy strażacy zakończyli już swoje działania. W poniedziałek mają wrócić do kraju. Jak mówił na antenie TVN24 brygadier Grzegorz Borowiec, najtrudniejszym aspektem misji było nieustanne zmaganie się z wysoką temperaturą.
- 45 stopni Celsjusza to nie jest coś, do czego polski strażak jest przyzwyczajony. To są ekstremalne warunki, w których działaliśmy i do których musieliśmy się zaadaptować - brygadier Grzegorz Borowiec.
Jak zauważył Borowiec, wsparciem było ochłodzenie do 30 stopni Celsjusza, które sprawiło, że ogień rozprzestrzeniał się wolniej i był łatwiejszy do gaszenia.
- Na polskie warunki to i tak wysoka temperatura, natomiast tu na miejscu spowodowało to znaczne obniżenie stopnia zagrożenia pożarowego z poziomu piątego, czyli takiego ekstremalnie wysokiego do stopnia czwartego, czyli wysokiego. W związku z tym, że nie ma silnego wiatru, że nie ma nowych ognisk pożarów, władze greckie zdecydowały, że możemy powoli się wycofywać - wytłumaczył strażak.
Różne taktyki
Borowiec dodał, że współpraca polskich i greckich służb przebiegała bardzo dobrze, choć musieli się jej trochę nauczyć z powodu nieco odmiennych technik gaszenia płomieni. Wspomniał także, że to już czwarty, tak duży wyjazd polskich strażaków na pomoc innemu krajowi. - Będziemy wracać kolumną, mamy przygotowany już cały plan podróży, wiemy kto, w którym miejscu jedzie, wiemy jak zachowywyać się na stacjach benzynowych [...] Mamy to już wszystko zaplanowane, rozpisane na godziny - kiedy, gdzie będziemy przekraczać jakie miejsce, więc jest to naprawdę sporo wysiłku, natomiast damy radę - powiedział.
Strażak wspomniał także, że w przypadku gaszenia tak trudnych pożarów, pomoc z powietrza jest niezbędnym elementem. - Te samoloty, helikoptery, one tak naprawdę przygaszają ten front pożaru. Naszym zadaniem jest poczekanie do ostatniego momentu aż ten pożar do nas przyjdzie, żeby go nie ganiać, zeby nie było sytuacji takiej, że po prostu rozwijamy linie wężowe na kilkaset metrów do przodu, czekamy wszyscy, aż ten pożar do nas dojdzie, no i przy samym momencie, jak tylko pożar się do nas zbliża, te samoloty gaśnicze robią zrzuty wody i wtedy ten pożar ma minimalną siłę. I wtedy nasi strażacy są w stanie ten pożar złapać i ugasić zanim on przejdzie wyznaczone przez nas cele - powiedział.
Borowiec dodał, że cała trudność w gaszeniu pożaru opiera się tylko na jego wielkości. - Takie pożary jak są tutaj, one w kilka chwil przeradzają się z bardzo małych, pojedynczych do kilku hektarów. Więc tak naprawdę jeśli strażacy są źle ustawieni, w jakiś sposób są narażeni na bezpośrednie oddziaływanie tego płomienia, to może się to skończyć bardzo niebezpiecznie. Dlatego też mamy jakieś wprowadzone zasady, mamy podział - czarne i zielone. Czarne to jest to wszystko co się spaliło, zielone wszystko, co się nie spaliło. Czyli ustawiamy strażaków na elementach, które nie są podatne na to, żeby się dalej paliły czyli na tym czarnym, wypalonym lub zabezpieczonym terenie jak drogi dojazdowe, bo wtedy ten pożar nie może nas bezpośrednio dotknąć. Natomiast jest to bardzo ciężka praca i wymaga naprawdę znajomości zachowania pożaru, ponieważ każdy błąd może się skończyć bardzo tragicznie - powiedział.
Strażak dodał, że cały czas uczą się jak działać skuteczniej i sprawniej. - Taki wyjazd to okazja, żeby podpatrzeć kolegów jak oni działają przy tych zdarzeniach jak oni pracują - stwierdził Borowiec. - Dla nas za każdym razem wyjazd do takich zdarzeń to jest ogromne doświadczenie i będziemy to wszystko przekładać na warunki polskie. Mam nadzieję, że w przypadku kiedy coś podobnego zdarzy się w kraju, będziemy do tego dużo lepiej przygotowani - podsumował.
Całość rozmowy ze strażakiem zobaczysz tutaj:
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: mł. kpt. Łukasz Nowak, GFFFV Poland