Ostatni weekend przyniósł bardzo trudne warunki pogodowe hiszpańskiej wspólnocie autonomicznej Walencja. Przez region przetoczyły się burze z intensywnymi opadami deszczu. Miejscami, jak na przykład w Espadilli, pojawiły się osuwiska. Służby ratunkowe jeszcze w poniedziałek odgruzowywały dojazd do miasteczka.
W weekend przez hiszpańską wspólnotę autonomiczną Walencja przetoczyły się silne burze. Zjawiska przyniosły ze sobą wyjątkowo intensywne ulewy. Jak przekazali hiszpańscy meteorolodzy, były miejsca, w których pojawiły się także opady gradu.
W ciągu kilku godzin w mieście Villareal pojawiły się opady rzędu 117,9 litrów wody na metr kwadratowy. Około 100 l/mkw. odnotowano w gminach takich jak Les Alqueries, Pego, Simat de la Valldigna czy Albal.
Musieli poprosić o pomoc wojsko
Gwałtowna pogoda stała się przyczyną licznych interwencji. Na przykład w mieście Burriana woda zalała dom opieki, a z powodu uderzenia pioruna w pobliskim szpitalu doszło do awarii prądu. W wąwozie między Nules i Moncofą pogoda uwięziła samochód ciężarowy. Z kolei w gminie Castello zawalił się dach jednego z biur.
Strażacy nie nadążali przyjmować zgłoszeń, do pomocy oddelegowano więc żołnierzy.
Do sporych utrudnień doszło na lotnisku w Walencji. Przez 12 godzin odnotowano tam opady o sumie 82,5 litra wody na metr kwadratowy. Kilka lotów zostało przekierowanych na lotniska w sąsiednich miastach.
Intensywny deszcz wymusił także odwołanie lekcji w niektórych szkołach.
Osuwisko zablokowało dojazd
Bardzo niebezpiecznie było także w miejscowości Espadilla. W wyniku ulew, które nie ustępowały przez cały weekend, doszło do rozległego osuwiska. Masy skał i błota całkowicie zablokowały dostęp do miasta. Ekipy ratunkowe przez kilka godzin próbowały odgrodzić przejazdy. Sprzątanie trwało jeszcze w poniedziałek.
- Mówią, że spadło tutaj łącznie ponad 160 litrów na metr kwadratowy. A ponieważ trwało to tak krótko, to doszło do osuwisk. Zalało bar, padał grad, to było dla nas bardzo dużo. Zapanował kompletny chaos. Trzeba było sprowadzić ciężki sprzęt - opowiadał jeden z mieszkańców Espadilli.
Źródło: ENEX, rtve.es