Myszy sieją spustoszenie na Wyspie Mariona, położonej między RPA a Antarktydą, od dziesięcioleci. Ekolodzy obserwują coraz większą liczbę ataków gryzoni na zagrożone wyginięciem albatrosy wędrowne. Ptaki te pod względem rozpiętości skrzydeł uznawane są za największe na świecie. Naukowcy mają pomysł na to, jak rozwiązać problem.
Ludzie sprowadzili myszy domowe na Wyspę Mariona w XIX wieku, a stało się to przez przypadek. Gryzonie, które zeszły z pokładów statków na ląd, zdziesiątkowały żyjące na wyspie bezkręgowce. Na początku tego stulecia zaobserwowano, że myszy żywcem zjadają pisklęta ptaków morskich, później jednak ich ofiarami zaczęły padać także dorosłe osobniki. Obecnie gryzonie atakują albatrosy wędrowne i inne ptaki morskie zagrożone wyginięciem.
W kwietniu zeszłego roku na wyspie odkryto osiem martwych dorosłych albatrosów. Ptaki miały głębokie rany, które zdaniem badaczy wskazywały na ataki myszy. Od tamtego czasu znajdowane są kolejne martwe osobniki, dlatego też stwierdzono, że ataki gryzoni się nasilają.
- Myszy po prostu wdrapują się na albatrosy i podjadają je, aż ptaki padną - mówił Mark Anderson, dyrektor działającej na rzecz ochrony ptaków organizacji BirdLife South Africa. - Każdego roku przez myszy tracimy setki tysięcy ptaków morskich - dodał.
Albatrosy są bezbronne wobec myszy. Ponieważ ptaki te ewoluowały w środowisku, w którym nie zagrażały im lądowe drapieżniki, nie wykształciły mechanizmów, dzięki którym mogłyby odeprzeć ataki. Albatrosy wędrowne (Diomedea exulans) pod względem rozpiętości skrzydeł, które mogą mierzyć aż 3,5 metra, uznawane są za największe lotne ptaki na świecie. Niewiele mniejszą rozpiętość skrzydeł (2,6-3,2 m) osiąga kondor wielki (Vultur gryphus). Największymi ptakami pod względem rozmiaru są strusie.
Albatrosy większość życia spędzają na morzu, a miejsca lęgowe, takie jak Wyspa Mariona, były odizolowane od gryzoni i innych ssaków lądowych, dopóki nie pojawił się na nich człowiek.
"Musimy pozbyć się każdej"
W ramach wspólnego projektu rządu Republiki Południowej Afryki, do której należy wyspa, i BirdLife South Africa, ekolodzy planują zrzucić na wyspę 660 ton granulatu z dodatkiem środka gryzoniobójczego. Zapewniono, że nie będzie on stanowił zagrożenia ani dla rodzimych gatunków bezkręgowych, ani dla ptaków morskich, które na ogół żerują na morzu.
To "bombardowanie" zaplanowano na zimę 2027 roku. Ekolodzy mają nadzieję na wytępienie całej populacji myszy, a ta liczy sobie nawet milion osobników.
- Musimy pozbyć się każdej myszy - podkreślił Anderson.
Pomysł z kotami się nie udał
Nie będzie to pierwsza próba kontrolowania inwazyjnej populacji myszy na Wyspie Mariona. W 1948 roku sprowadzono na nią pięć kotów. Po pewnym czasie urodzone na wyspie młode zdziczały i zaczęły polować nie tylko na myszy, lecz także na ptaki morskie. Doszło do tego, że w latach 70. koty zabijały około 455 tysięcy ptaków rocznie. W 1991 roku wyeliminowano te drapieżniki.
Źródło: LiveScience
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock