Powódź w Queenslandzie w Autralii wyrządziła "nieprawdopodobne" szkody wśród lokalnej społeczności - ocenił premier tego stanu David Crisafulli. Walka z wielką wodą trwa tam od soboty, gdy północne regiony zalała fala deszczu. Choć nie spełniły się najgorsze prognozy meteorologów, wielu mieszkańców obawia się, że nie będzie miało do czego wracać.
Dzięki stopniowej poprawie pogody tysiące ewakuowanych osób mogło powrócić do swoich domów. Wśród mieszkańców rosną jednak obawy, że ekstremalne opady doprowadziły do zalania budynków i tym samym utraty dorobku życia. Zdaniem Davida Crisafulli powódź w stanie Queensland wyrządziła "nieprawdopodobne" szkody wśród lokalnej społeczności.
- To jest katastrofa, która przetestuje naszą determinację - powiedział telewizji ABC premier Queenslandu.
Od soboty północne regiony australijskiego stanu mierzą się z ekstremalną powodzią. Niezwykle obfite opady deszczu spowodowały, że w wielu miejscach poziom wody sięgał dwóch metrów. W kataklizmie zginęły dwie osoby.
"Zostali zalani w swoich domach"
Noc z poniedziałku na wtorek była kluczowa dla tysięcy osób, które wcześniej musiały opuścić swoje domy w obawie przed zalaniem. Na szczęście pogoda w ostatnich godzinach w Queenslandzie nie przyniosła dodatkowych opadów.
- Wierzymy, że niebezpieczeństwo minęło - oświadczyło Biuro Zarządzania Katastrofami w mieście Townsville, które w komunikacie dodało, że miasto "cudem uniknęło zagrożenia".
Mimo że nie sprawdziły się najgorsze prognozy, w wielu miejscach nadal brakuje prądu, a wiele dróg jest nieprzejezdnych. Dotyczy to między innymi miast Ingham i Cardwell, które doświadczyły poważnych zniszczeń.
- Są ludzie, którzy zostali zalani w swoich domach, firmach i gospodarstwach rolnych - przekazał we wtorek Crisafulli.
Według danych lokalnego dostawcy energii nadal około ośmiu tysięcy gospodarstw nie ma dostępu do prądu. Premier Queenslandu podkreślił, że odbudowa po katastrofie "zajmie trochę czasu", a priorytetem jest jak najszybsze dostarczenie generatorów prądu w miejsca odcięte od świata.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/SCOTT RADFORD-CHISHOLM