22-letnia Dacil Batista z dwójką dzieci, swoim partnerem, 27-letnim Adamem Gonzalezem, i całą gromadką zwierzaków (pies, ptaki, dwa żółwie i pyton królewski), mieszkają w przyczepie kempingowej stojącej na jednym z parkingów. Świąteczne drzewko jest sztuczne, podobnie jak - niestety - świąteczny nastrój, choć cała rodzina bardzo się stara. - Nieważne, jak jesteś przygnębiony, w tym czasie musisz być silny dla dzieci. One są podekscytowane Bożym Narodzeniem - tłumaczyła kobieta w rozmowie z Agencją Reutera.
Aktywność sejsmiczna Cumbre Vieja ucichła w zeszłym tygodniu. To dało nadzieję, że erupcja, która rozpoczęła się 19 września, zmusiła tysiące ludzi do ewakuacji i zniszczyła około 3000 budynków, już niebawem dobiegnie końca.
La Palma. Domy pokryte popiołem
Batista przyznała, że dzieci tęsknią za własnym domem i ogrodem z huśtawkami, zjeżdżalnią i domkiem do zabawy.
- Ale wrócimy i będą mieli to wszystko z powrotem - zapewniła. Ich rodzinny dom w dużej mierze jest nienaruszony, choć cały pokryty ciemnym popiołem.
- Wielu ludzi jest w znacznie gorszej sytuacji niż my. Nadal mamy dom - podkreślił Gonzalez. Wyznał, że w zasadzie przystosował się już do życia w przyczepie kempingowej, gdzie spędził wiele bezsennych nocy podczas trzech miesięcy erupcji.
La Palma. Święta w cieniu erupcji
Niektórym mieszkańcom pozwolono już wrócić pod własny dach, ale parking wciąż pełen jest kamperów. Urząd miasta Los Llanos de Aridane, by nieco polepszyć nastrój ich mieszkańców, ustawił przed parkingiem dużą choinkę.
Jeśli nie dojdzie do wznowienia aktywności wulkanu, władze przewidują ogłoszenie końca erupcji w tym tygodniu.
Autorka/Autor: dd//rzw
Źródło: Reuters