Tornado uderzyło w środę w miasto Montebello w Kalifornii. Porywy wiatru o prędkości przekraczającej 170 kilometrów na godzinę poważnie uszkodziły kilkanaście budynków. W wyniku przejścia żywiołu ranna została jedna osoba. Kolejne tornado uderzyło tego samego dnia na wybrzeżu stanu.
Tornado nawiedziło w środę miasto Montebello, położone niedaleko Los Angeles w Kalifornii. Około godziny 11.20 czasu lokalnego przez przemysłową dzielnicę miejscowości przetoczyły się porywy wiatru osiągające prędkość do 177 kilometrów na godzinę.
Najsilniejsze od 40 lat
Jak przekazał oddział Krajowej Służby Pogodowej (NWS) w Los Angeles, tornado szalało przy ziemi przez około dwie minuty, co wystarczyło jednak, żeby poczynić spore szkody. Siedemnaście budynków zostało uszkodzonych, z czego jedenaście znacząco. Wiatr wyrwał z korzeniami jedno drzewo, a także złamał słup wysokiego napięcia, który zniszczył pobliski transformator.
- Zrobiło się bardzo głośno. Rzeczy latały wszędzie - powiedział Michael Turner z Montebello, z którego firmy wiatr zerwał kilkaset metrów kwadratowych dachu, roztrzaskał okna hali magazynu i zerwał łącza gazu. - Cała fabryka stała się na chwilę wielkim tumanem kurzu. Kiedy pył opadł, wszędzie był bałagan.
"To najsilniejsze tornado w rejonie Los Angeles od marca 1983 roku" - przekazała NWS.
W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, na których widać uszkodzone samochody, poodrywane fragmenty elewacji i zniszczoną nawierzchnię dróg.
- Mieszkam w Kalifornii od 1965 roku. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Trzęsienia ziemi, owszem, do tego jesteśmy przyzwyczajeni - dodał Turner.
Zniszczenia w parku i na cmentarzu
Tego samego dnia, w odległości 140 kilometrów od Montebello, w Kalifornię uderzyło jeszcze jedno tornado. Zjawisko uderzyło w park kempingowy w pobliżu miasta Carpinteria na wybrzeżu Oceanu Spokojnego. Uszkodziło 25 kamperów i szklarnię. Tornado powaliło także pobliskie ogrodzenia i drzewa na okolicznym cmentarzu.
Jak wyjaśnia NWS, tornado w Carpinterii było słabsze - podmuchy wiatru rozwinęły prędkość maksymalnie 120 km/h. Synoptycy przypuszczają, że początek dała mu trąba wodna, która przesunęła się znad wód przybrzeżnych na ląd.
Był to kolejny dzień ekstremalnej pogody w Kalifornii. We wtorek porywisty wiatr był przyczyną śmierci co najmniej pięciu osób, które zginęły przygniecione przez łamiące się drzewa. Około 92 tysięcy domów zostało pozbawionych prądu, a 14 tysiącom ludzi - w większości mieszkańcom hrabstwa Tulare - nakazano ewakuację.
"Nawet na tle obecnego, niezwykłego sezonu zimowego, wczorajszy dzień mocno się wyróżniał" - napisał oddział NWS w San Francisco.
Źródło: NWS Los Angeles, Reuters, PAP, AP