Huragan Julia uderzył w Nikaraguę. Ostrzeżenia przed powodziami i lawinami błotnymi

Julia, będąc huraganem pierwszej kategorii w pięciostopniowej, rosnącej skali Saffira-Simpsona, zeszła na ląd w niedzielę rano lokalnego czasu w pobliżu Pearl Lagoon, około 50 kilometrów na północny zachód od miasta Bluefields.

W momencie uderzenia we wschodnie wybrzeże Nikaragui wiało z prędkością 140 kilometrów na godzinę, później siła wiatru zaczęła słabnąć, ale nadal może sięgać ponad 100 km/h. Oprócz silnego wiatru oraz wysokich fal sztormowych prognozowane są bardzo obfite opady deszczu. Przewiduje się, że spadnie od 150 do 255, a lokalnie nawet do 380 litrów wody na metr kwadratowy. Takie ilości deszczu mogą doprowadzić do groźnych i rozległych powodzi.

W Nikaragui władze wezwały wszystkie jednostki pływające do szukania schronienia w portach. Do najbardziej zagrożonych rejonów skierowano wojsko w celu pomocy w ewakuacji ludności. Zorganizowano sieć około 118 tymczasowych schronisk.

Meteorolodzy ostrzegli przed "zagrażającymi życiu powodziami błyskawicznymi i lawinami błotnymi nad Ameryką Środkową i południowym Meksykiem na początku tygodnia".

Podczas przemieszczania się przez Nikaraguę siła huraganu ma stopniowo słabnąć. W nocy z niedzieli na poniedziałek i w poniedziałek żywioł ma przejść u południowych wybrzeży Salwadoru i Nikaragui - prognozuje NHC.

Prezydent Kolumbii Gustavo Petro ogłosił stan "najwyższego pogotowia" dla wysp San Andres i Providencia, przez które wcześniej żywioł przeszedł jeszcze z siłą burzy tropikalnej. Zaapelował do hotelarzy, aby byli gotowi udzielić tymczasowego schronienia okolicznej ludności. Na San Andres ogłoszono godzinę policyjną i zamknięto lotnisko.

- Mam nadzieję, że szkody będą mniejsze niż ostatnim razem - mówił w sobotę prezydent Petro, odnosząc się do zniszczeń spowodowanych przez huragan Iota w 2020 roku.

W piątek intensywne opady deszczu związane z Julią nawiedziły kolumbijskie miasto Ríohacha położone nad Morzem Karaibskim. Część domów została zalana.