Woda wdarła się na teren parku zoologicznego Serengeti w Hodenhagen w Niemczech. Jak podały władze obiektu, niektóre zagrody są otoczone przez wodę, a część obiektów pozostawała bez ogrzewania przez prawie dwie doby. To "największa sytuacja kryzysowa" w dziejach parku.
W Niemczech trwa walka ze skutkami ulew, które nawiedziły kraj w okresie świąt Bożego Narodzenia. W środkowej i zachodniej części kraju doszło do podtopień, a co najmniej jedna miejscowość została całkowicie odcięta od świata. Trudna sytuacja panuje w Dolnej Saksonii, gdzie wody rzeki Meisse wdarły się na teren parku Serengeti w mieście Hodenhagen.
46 godzin bez ogrzewania
Jak przekazały w czwartek niemieckie media, w niebezpieczeństwie znalazło się 1500 zwierząt. Z powodzi uratowano już i przeniesiono w bezpieczne miejsca pierwsze kilkaset zwierząt, ale żyrafy i 30 antylop są nadal otoczone przez wodę. Aby wydostać duże zwierzęta z parku, trzeba one zostać poddać je narkozie. "To zagrażałoby ich życiu. Oczywiście chcemy temu zapobiec" - podkreśliła rzeczniczka parku.
Cały park przez 46 godzin był pozbawiony prądu, a więc także ogrzewania, które jest ważne dla niektórych zwierząt tropikalnych. Jak wyjaśnił zarządca parku Fabrizio Sepe, temperatura była na szczęście dość wysoka jak na grudzień, dzięki czemu zwierzęta przeżyły. W czwartek pracownikom udało się uruchomić zapasowe generatory, dzięki którym w budynkach jest coraz cieplej.
- Jest to sytuacja kryzysowa, jakiej nie doświadczyliśmy w ciągu prawie 50 lat naszego istnienia - napisały w mediach społecznościowych władze parku.
Według premiera Dolnej Saksonii Stephana Weila obecna, napięta sytuacja powodziowa jest w tym kraju związkowym czymś nowym. "Nigdy wcześniej nie mieliśmy tu powodzi na taką skalę. Eksperci od dawna ostrzegają, że coraz częstsze ekstremalne zjawiska pogodowe są powiązane ze zmianami klimatycznymi" - zaznaczył Weil w czwartkowym oświadczeniu, cytowanym przez agencję dpa.
Źródło: PAP, Serengeti-Park Hodenhagen
Źródło zdjęcia głównego: SWR3@x.com