Powodzie błyskawiczne nawiedziły Demokratyczną Republikę Konga. Lokalni działacze społeczni przekazali, że pod zwałami błota znaleziono 227 ciał. Służbom medycznym brakuje leków i odpowiedniego sprzętu, by nieść pomoc rannym mieszkańcom.
W czwartek i piątek wschodnią część Demokratycznej Republiki Konga nawiedziły ulewne deszcze. W prowincji Kiwu Południowe rzeki wystąpiły z brzegów, zalewając wioski Bushushu i Nyamukubi.
"Nie mamy wystarczającej ilości leków"
W piątek zarządca prowincji Théo Ngwabidje Kasi przekazał, że w powodziach zginęło co najmniej 176 osób, a poszukiwania wielu mieszkańców nadal trwały. Jak powiedział agencji Reutera działacz społeczny Kasole Martin, pod zwałami błota znaleziono do tej pory 227 ciał.
- Ludzie śpią na otwartej przestrzeni, szkoły i szpitale zostały zmiecione - dodał Martin.
Wielu mieszkańców regionu odniosło w powodziach poważne obrażenia. Norbert Walangulu, lekarz ze szpitala z pobliskiego miasta Kalehe przekazał, że brakuje leków i sprzętu, aby leczyć rannych.
- Od wczoraj przyjęliśmy około 56 pacjentów. Nie mamy wystarczającej ilości leków i materiałów, takich jak rękawiczki, strzykawki, kompresy - wyjaśnił. - Po katastrofach szczególnie potrzebujemy pomocy w formie medycznego sprzętu.
Tragiczny bilans
To nie pierwszy raz, kiedy mieszkańcy Kiwu Południowego tracą bliskich i dobytek z powodu tak ogromnej katastrofy. Ostatni incydent o podobnej skali w Kongo miał miejsce w październiku 2014 roku, kiedy to intensywne opady zniszczyły ponad 700 domów. Jak podaje ONZ, ponad 130 osób uznano wówczas za zaginione.
Prowincja Kiwu Południowe graniczy z Rwandą, gdzie w ostatnich dniach również doszło do gwałtownych powodzi, w wyniku których zginęło ponad 130 osób.
Źródło: Reuters