Ulewne deszcze nawiedziły wschodnie wybrzeże Australii. Z tego powodu wezwano w niedzielę tysiące mieszkańców południowo-zachodniej części Sydney, największego miasta tego kraju, do ewakuacji. - Stoimy teraz w obliczu zagrożeń na wielu frontach -powiedziała Steph Cooke, minister do spraw służb ratunkowych Nowej Południowej Walii.
Australijska agencja meteorologiczna Bureau of Meteorology ostrzegła, że ulewne deszcze mogą doprowadzić do powodzi i osunięć ziemi wzdłuż wschodniego wybrzeża stanu Nowa Południowa Walia. Niebezpieczny jest też silny wiatr. - Stoimy teraz w obliczu zagrożeń na wielu frontach: powodzie błyskawiczne, powodzie na rzekach i erozja wybrzeża - powiedziała minister ds. służb ratunkowych Nowej Południowej Walii Steph Cooke w czasie briefingu prasowego. Wezwała ludzi do ponownego rozważenia wakacyjnych podróży, ponieważ gwatłowna aura trafiła na początek szkolnych wakacji. - To jest sytuacja kryzysowa zagrażająca życiu - podkreśliła Cooke.
Nastąpiło przelanie głównej tamy w Sydney
Ponad 200 litrów deszczu na metr kwadratowy spadło na wielu obszarach Nowej Południowej Walii, a niektóre z nich doświadczyły nawet opadów rzędu 350 l/mkw. - podała australijska agencja meteorologiczna Bureau of Meteorolog. Ostrzegła przed ryzykiem powodzi wzdłuż rzeki Nepean.
Ulewne deszcze spowodowały, że nastąpiło przelanie głównej tamy w Sydney - poinformowały służby. - Nie ma przestrzeni, w której woda mogłaby pozostać w tamach. Rozpoczyna się ich przelewanie. Rzeki płyną bardzo szybko i są bardzo niebezpieczne. Poza tym mamy ryzyko powodzi błyskawicznych, w zależności od tego, gdzie są deszcze - powiedziała komisarz stanowej służby ratowniczej Carlene York. W ciągu ostatniej doby z powodzi uratowano 29 osób, w tym jedną, która przez godzinę wisiała na słupie, gdy robotnicy walczyli, by do niej dotrzeć. Rząd australijski przydzielił dla stanu Nowa Południowa Walia 100 żołnierzy, którzy pomagają przy układaniu worków z piaskiem oraz dwa śmigłowce do pomocy przy ewentualnych akcjach ratunkowych - przekazał minister obrony Richard Marles w rozmowie z telewizją Sky News.
Źródło: PAP, Reuters, The Guardian