Dzikie, piękne, zniszczone. Kryzys polskich rzek

22 marca obchodziliśmy Światowy Dzień Wody. Ma on na celu uświadomienie ludziom, że dysponujemy ograniczonymi zapasami tego cennego zasobu, chociaż akweny pokrywają 71 procent powierzchni naszej planety. Działalność człowieka przyczynia się do pogorszenia jakości wód powierzchniowych, prowadzi do nasilenia się niszczycielskich susz i powodzi. W szczególnie trudnej sytuacji są rzeki. Szacuje się, że 80 procent rzek w Polsce zostało przekształconych w taki sposób, który upośledził ich funkcje ekologiczne.

"Do ostatniej kropli". Premiera nowego dokumentu Ewy Ewart w niedzielę w TVN24 i TVN24 GO

Jak opowiadał w programie "Wstajesz i weekend" Michał Zygmunt, muzyk i aktywista klimatyczny, rzeki do nas mówią, ale nie bardzo potrafimy ich słuchać.

- Jestem łowcą dźwięków, który przy pomocy specjalnych mikrofonów nagrywa i rejestruje przeróżne brzmienia. Stąd też zaczęła się moja droga aktywisty, od słuchania rzeki, od pierwszej fascynacji dzikością, przyrodą - mówił. - Stałem się świadkiem degradacji tych rzek i to nie pozwala mi milczeć, po to, żeby (...) moje dzieci mogły w przyszłości słuchać rzeki - wyjaśnił.

Zygmunt podkreślił, że mimo katastroficznych wizji, na rzekach wciąż można znaleźć "dzikość i wielkie piękno".

Zły stan rzek w Polsce jest w dużej mierze efektem niewłaściwie prowadzonych inwestycji. - Kiedy przychodzi do tego złego, to tych ludzi, którzy nabijają nam nieszczęsne tempo zmian, nie ma nad rzeką - zauważył Zygmunt. - To my, ludzie rzek, jesteśmy nad rzekami, zbieramy martwe ryby - dodał. Zwrócił uwagę, że w wyniku "tego betonu, tej regulacji", rzeka jest jak "podcięta" i "już nie ma zdolności czyszczenia".

Ostrzegał, że ludzka krótkowzroczność prowadzi do coraz mniejszej dostępności wody pitnej. - Wielu z nas próbuje krzyczeć bardzo głośno. Jesteśmy uzbrojeni w świadomość i wiedzę, widzimy, co się dzieje - podkreślił aktywista.