W piątek myśliwi zastrzelili niedźwiedzia brunatnego, który grasował po japońskim mieście Sapporo. Zwierzę wdarło się do bazy wojskowej i raniło cztery osoby. Wśród nich byli między innymi żołnierz i dwie starsze osoby.
Władze Sapporo na wyspie Hokkaido ogłosiły w mediach społecznościowych, że dziki niedźwiedź został "zgładzony", a miejscowa stacja telewizyjna wyjaśniła, że zabili go myśliwi. Wcześniej media pokazywały nagrania zwierzęcia grasującego w mieście, przebiegającego przez ruchliwą ulicę i przedzierającego się przez ogrodzenie bazy Sił Samoobrony Japonii (SDF), czyli de facto sił zbrojnych tego kraju.
W związku z zagrożeniem zamknięto niektóre szkoły i odwołano kilka lotów na miejscowym regionalnym lotnisku - podała telewizja NHK.
Główny sekretarz japońskiego rządu Katsunobu Kato apelował do mieszkańców Hokkaido o ostrożność.
Ranił cztery osoby
- Łącznie cztery osoby, w tym członek Sił Samoobrony Japonii, zostały zaatakowane i ranione przez tego niedźwiedzia brunatnego. Przekazujemy tym osobom wyrazy współczucia - powiedział Kato.
Wśród rannych jest też 40-letni mężczyzna, któremu niedźwiedź złamał żebro. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Drobne obrażenia po spotkaniu ze zwierzęciem odniosła również 80-letnia kobieta i 75-letni mężczyzna.
Japońskie Towarzystwo Niedźwiedzi i Lasów ostrzega, że zwierzęta te coraz częściej spotykane są na terenach zamieszkanych przez ludzi, gdzie zapuszczają się w poszukiwaniu żywności - przekazał dziennik "Japan Times".
Autor: //dd / Źródło: PAP, AFP