Wyciek ropy ze statku w pobliżu Mauritiusa na Oceanie Indyjskim udało się zatrzymać, ale zagrożenie jeszcze nie minęło. Jak ostrzegł premier kraju, masowiec może się rozpaść.
Przed kilkoma dniami pisaliśmy o wycieku ropy z japońskiego masowca (rodzaj statku) MV Wakashio w okolicach wyspiarskiego państwa Mauritius na Oceanie Indyjskim. Na pokładzie statku przewożono około czterech tysięcy ton paliwa.
Ryzyko pęknięcia
Jak przekazał premier kraju Pravind Kumar Jugnauth, w poniedziałek mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych bezpiecznie wypompowano ze statku 500 ton ropy, jednak to nie koniec zagrożeń.
Jugnauth przekazał również, że wyciek z uszkodzonego zbiornika ustał, ale w dwóch innych, nieuszkodzonych zbiornikach nadal znajduje się około dwóch tysięcy ton paliwa. - Musimy przygotować się na najgorszy scenariusz. To oczywiste, że w pewnym momencie statek się rozpadnie - dodał Jugnauth.
- Jeżeli statek rozpadnie się na dwie części, sytuacja wymknie się spod kontroli - skomentował Vassen Kauppaymuthoo, oceanograf i inżynier środowiska.
Zagrożenie dla tysięcy gatunków
Ekolodzy są zaniepokojeni wpływem katastrofy na ekosystem kraju. Masowiec osiadł bowiem na mieliźnie w pobliżu ważnego rezerwatu dzikiej przyrody i obszarów przyrodniczych o znaczeniu międzynarodowym z rzadkimi gatunkami zwierząt.
Grupa ekologiczna Greenpeace przekazała, że wyciek to prawdopodobnie jeden z najpoważniejszych kryzysów ekologicznych, z jakimi kiedykolwiek zmagał się Mauritius. Jak powiedział przedstawiciel organizacji, tysiące gatunków może zginąć w zanieczyszczonych wodach, a to może mieć tragiczne konsekwencje dla gospodarki kraju, bezpieczeństwa żywności i zdrowia.
Agencja informacyjna Reutersa podaje, że pracownicy zajmujący się ochroną przyrody w rejonie wycieku już zaczęli odnajdywać martwe ryby i ptaki morskie pokryte ropą.
- Substancje ropopochodne upośledzają u zwierząt zarówno układ nerwowy, jak i układ rozrodczy. Jeżeli dostaną się do układu pokarmowego, to powodują najczęściej śmierć. To jest substancja, która szkodzi rybom i ptakom. W przypadku Mauritiusa mówimy o delfinach, które tam występują, ale mówimy też o rafie koralowej - tłumaczyła w programie "Polska i Świat" Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska.
"Włosy wchłaniają olej, ale nie wodę"
Właściciel statku poinformował w niedzielę, że podjął próby umieszczanie zapór zabezpieczających okolicę masowca, jednak nie udało się to ze względu na wzburzone morze.
Długie pływające zapory tworzone są, by spowolnić rozprzestrzenianie się ropy naftowej do laguny i na wybrzeże. Pospiesznie wykonane bariery wypełniane są liśćmi trzciny cukrowej i słomą oraz utrzymywane na powierzchni za pomocą plastikowych butelek - pokazuje na swoich stronach maurytyjski dziennik L'Express. Z kolei puste beczki używane są do zbierania ropy z płytszych wód.
Do tworzenia zapór Maurytyjczycy używają również ludzkich włosów - przekazała agencji Reutera Romina Tello, 30-letnia założycielka agencji turystycznej, która spędziła weekend, pomagając w oczyszczaniu czarnego szlamu z bagien namorzynowych.
- Włosy wchłaniają olej, ale nie wodę - wyjaśniła, dodając, że "trwa duża kampania, mająca na celu zdobycie włosów".
Centra nurkowe i rybacy na tej niewielkiej wyspie na Oceanie Indyjskim włączyli się w sprzątanie, a niektórzy zapewniają prowiant czy bezpłatne zakwaterowanie wolontariuszom. Salony fryzjerskie oferują zniżki dla tych, którzy są skłonni ofiarować włosy - powiedziała Tello.
Autor: ps,dd/aw / Źródło: BBC News, tvnmeteo.pl, Polska i Świat, Reuters, PAP