Wszawica to choroba pasożytnicza, którą wywołuje wesz głowowa. Może pojawić się w każdym wieku, ale najczęściej dotyka dzieci. - Występuje i rozwija się w szkołach czy na koloniach - powiedziała doktor nauk medycznych Jolanta Popielska, specjalistka chorób zakaźnych. Podkreśliła, że co prawda główna grupa ryzyka związana jest z zaniedbaniami higienicznymi, ale jest to "choroba, która może dotknąć także osoby z bardzo dobrych domów, gdzie dba się bardzo o higienę".
Wszawica, nazywana inaczej pedikulozą, jest chorobą wywołaną przez wesz głowową (Pediculus humanus capitis). Może pojawić się na każdej głowie i w każdym wieku. - Wszawica nie jest problemem z odległej przeszłości, bo cały czas występuje i rozwija się w szkołach czy na koloniach - mówiła doktor nauk medycznych Jolanta Popielska. Dodała, że rodzice powinni przeglądać regularnie włosy dzieci, żeby jak najszybciej zdiagnozować ewentualny problem.
Wszawica, wstydliwy problem. "Zakaźność jest duża"
Doktor Popielska, która pracuje w Klinice Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przyznała, że być może problem wszawicy jest obecnie nawet większy niż 20 lat temu.
- Kiedyś, co ja pamiętam z dzieciństwa, przed wejściem do klasy stała pani nauczycielka i przeglądała skórę głowy każdego dziecka. Sprawdzała, czy przez przypadek nie ma tam wszy. Teraz, od wielu lat, już tego nie robimy. Myślę jednak, że problem występuje, chociaż nie ma żadnych badań klinicznych obrazujących realną jego skalę. Temat jest do tego wstydliwy, więc ludzie się nie "chwalą". Zakaźność jest duża. Trafiają się w mojej pracy zawodowej pojedyncze przypadki, ale często słyszę od znajomych, że dziecko złapało wszy na koloniach czy jakimś innym wyjeździe - mówiła lekarka. Jak zauważyła , dzieci chore na wszawicę nie są hospitalizowane, bo nie ma absolutnie takiej konieczności.
Wesz głowowa jest ludzkim patogenem
Wyjaśniła, że ludzie nie mogą zarazić się wszami od zwierząt futerkowych. Wszy u nich występują, ale jest to inny gatunek, który nie jest w stanie przeżyć na skórze człowieka, bo nie może strawić ludzkiej krwi. - One się u nas nie osiedlają. Wesz głowowa jest ludzkim patogenem. Jeżeli jest jedna chora osoba i dojdzie do bezpośredniego kontaktu jej włosów z włosami drugiej osoby, to dochodzi do zarażenia. Wszy nie skaczą, nie fruwają, więc musi być kontakt bezpośredni albo pośredni, na przykład przez grzebień czy ręcznik. To często zdarza się na koloniach - podkreśliła Popielska. Przyznała, że mając pecha, można zakazić się i w kinie, jeżeli ktoś zostawił wszy na fotelu.
Jak dochodzi do zarażenia?
Cykl życiowy wszy trwa około trzech tygodni - od momentu, gdy samica złoży jaja, do wyklucia się dorosłego osobnika. Dorosła samica bytuje na skórze i żywi się ludzką krwią. Samica składa jaja przy samej skórze. One się przylepiają do włosa i nazywamy je gnidami. Potem, wraz ze wzrostem włosa, gnidy się od skóry odsuwają. - Dzięki temu można na przykład określić, ile choroba już trwa. Dorosła wesz żyje około 30 dni, ale składa od 150 do 300 jaj w ciągu swojego życia. Oczywiście, grupa ryzyka związana jest z zaniedbaniami higienicznymi. Jest to jednak choroba, która może dotknąć także osoby z bardzo dobrych domów, gdzie dba się bardzo o higienę, ale na przykład rodzice nie oglądają często skóry głowy dziecka. Częściej łapią to dziewczynki, bo mają częściej długiej włosy, co sprzyja rozwojowi wszawicy - dodała doktor Popielska.
Jak zapobiegać rozwojowi wszawicy
Jako najskuteczniejszą profilaktykę zaleciła regularne oglądanie skóry dziecka, zwłaszcza, gdy mówi ono o tym, że głowa mocno swędzi. Sprawdzanie należy rozpocząć bezpośrednio za uszami. Tam jest najlepsze środowisko rozwojowe dla wszy.
- Kiedyś obcinano bardzo krótko włosy, ale teraz tego nie zalecamy. Można kupić specjalne grzebienie w aptekach, które wyczesują przede wszystkim gnidy. Wesz można złapać i zabić, a gnidy stanowią źródło wylęgania się kolejnych wszy. Są też różne preparaty, w postaci między innymi szamponów - wyliczała ekspertka. Dodała, że czasami stosuje się leczenie doustne, ale głównie w przypadku zaawansowanej choroby i wcześniejszych niepowodzeń w jej leczeniu. - To nie jest choroba zagrażająca mocno dziecku, ale świąd, będący skutkiem ugryzień, powoduje, że dzieci się drapią, są niespokojne i może dochodzić do nadkażeń bakteryjnych skóry - wyjaśniła.
Źródło: PAP, gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock