Początek tygodnia zaczął się we Włoszech upalnie - w Rzymie termometry pokazały prawie 40 stopni Celsjusza. Mieszkańcy i turyści szukali ochłody przy miejskich fontannach i w cieniu kawiarnianych parasoli.
Gorące powietrze znad Sahary trzyma Wieczne Miasto w swoim uścisku. Upał nie pozostaje bez wpływu na środowisko, Włochy zmagają się bowiem z szybko rozprzestrzeniającą się suszą.
"Wielkie nosy" pełne wody
Według portalu meteorologicznego IlMeteo, temperatura w Rzymie sięgnęła wczoraj prawie 40 stopni. Nic dziwnego, że większość stołecznych fontann była oblegana przez mieszkańców i turystów szukających ochłody. Dużą popularnością cieszyły się także "nasoni", czyli "wielkie nosy" - specjalne fontanny z wodą pitną.
Wysokie temperatury to także powód do niepokoju. We Włoszech trwa bowiem susza. Poziom wód w północnych jeziorach zbliża się do rekordowo niskiego poziomu, a poziom wód w naturalnych zbiornikach w centralnej części kraju również się obniżył. Na dodatek poziom Tybru jest najniższy od wielu lat.
Może być jeszcze gorzej
Jak wskazują dane włoskiej służby meteorologicznej (MeteoAM), upały nie odpuszczą nawet w przyszłym tygodniu, a nawet się zaostrzą. Prognozowane wyższe temperatury mogą jeszcze pogorszyć sytuację.
W zeszłym tygodniu centralny region Lacjum zdecydował się na wprowadzenie stanu wyjątkowego. W wielu miejscach zabronione jest podlewanie roślin za pomocą węża ogrodowego lub napełnianie basenów.
- Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich temperatur - komentuje Stefano Sordelli, mieszkaniec Rzymu. - Mamy 40 stopni w czerwcu, a lipiec i sierpień zapowiadają się przerażająco.
Podobne obawy wygłasza Anna Heraiz, która na wycieczkę do Rzymu przyjechała z Hiszpanii.
- Wzrost temperatury i ta fala upałów są związane ze zmianami klimatycznymi. Kilka lat temu nie było tak gorąco, więc jest coraz gorzej - zauważa.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters