Sporych rozmiarów asteroida przeleci w niedzielę w pobliżu Ziemi. Jednak ci, których takie kosmiczne zbliżenia mocno niepokoją, tym razem nie mają się czym martwić. W kategoriach kosmicznych dystans jest żaden, ale dla Ziemi i tak oznacza duży margines bezpieczeństwa. NEA 2002 AM31 minie naszą planetę w odległości 14 razy większej niż dystans dzielący Ziemię od Księżyca. Przelot będzie filmowany przez NASA.
Asteroida NEA 2002 AM31 została zakwalifikowana do kategorii obiektów okołoziemskich (stąd oznaczenie "NEA" - "near-Earth asteroid"). Astronomowie szacują, że jej szerokość wynosi od 610 do 1372 m i porównują to z rozmiarami miejskiego kwartału. W niedzielę przejdzie w pobliżu Ziemi. Jej przelot będą śledzić kamery na Ziemi i w przestrzeni kosmicznej.
Naukowcy uspokajają jednak, że nie powinniśmy się obawiać żadnej katastrofy. Odległość, w jakiej asteroida minie nasza planetę, jest 14 razy większa niż dystans, jaki dzieli Ziemię od Księżyca. Na dodatek to tylko jedno z kilku tysięcy podobnych ciał przelatujących co roku w okolicach Ziemi.
Kosmiczne kolizje motorem rozwoju
Jak powiedział w rozmowie z "Daily Mail" astronom Bob Berman, takie zbliżenia obiektów kosmicznych do naszej planety przyciągaja uwagę, bo są ważną częścią historii kosmosu.
- W ostatnich dziesięcioleciach społeczność astronomiczna zmieniła swoje podejście do nich. Nie myślimy teraz w taki sposób, jakbyśmy żyli na "Wyspie Ziemi" niezwiązanej z innymi ciałami niebieskimi. Teraz czujemy, że zderzenia z kometami i planetoidami wpływały na ewolucję naszej biosfery. Może nawet doprowadziły do tego, że znalazły się w niej aminokwasy, które dały początek życiu - mów naukowiec.
- Innymi słowy, są to ważne obiekty. Nie mówiąc o tym, że zawsze pozostaje ta ekscytująca odrobina poczucia niebezpieczeństwa - podsumował Berman.
Autor: js/mj / Źródło: Daily Mail