Za Belgią weekend z gwałtowną pogodą, przez kraj przetoczyła się burza Odette. Wiał tak silny wiatr, że łamał drzewa i gałęzie oraz uszkodził dachy domów.
W weekend belgijska gmina Wetteren stała się najbardziej mokrym regionem w kraju. Dotarła do niego burza Odette. Spadło tam prawie 120 litrów deszczu na metr kwadratowy, czyli tyle, ile normalnie napadałoby w ciągu półtora miesiąca.
- Przewidywaliśmy, że spadnie 30-80 litrów wody na metr kwadratowy. Ale w połowie trwania burzy osiągnęliśmy już te średnie wartości, potem napadało jeszcze więcej - powiedział David Dehenauw, prezenter pogody z telewizji VTM (Vlaamse Televisie Maatschappij). - Suma opadów wynosząca 100-120 litrów wody na metr kwadratowy, która spadła w ciągu 48 godzin, nie była odnotowana od 30 lat. Można więc uznać, że jest wyjątkowa - dodał.
Ulewny deszcz
Burzy Odette towarzyszyły opady deszczu o sumie 10-40 litrów wody na metr kwadratowy oraz porywy wiatru sięgające 100 kilometrów na godzinę. Wiatr był tak silny, że zwiewał piach z wybrzeża w głąb lądu. Przysypane nim zostały samochody, wstrzymano ruch tramwajów w Middelkerke.
- To nic nowego, że po burzy na torach jest dużo piasku - powiedziała Karen Van Der Sype, rzeczniczka belgijskiego transportu publicznego "De Lijn".
Na stacji meteorologicznej Wichelen, położonej we Flandrii Wschodniej, we wrześniu suma opadów średnio wynosi 66 l/mkw. Podczas burzy spadło 119 l/mkw., co stanowi 23,5 procenta wszystkich opadów w 2020 roku - informują synoptycy.
Straż pożarna miała pełne ręce roboty, odnotowano ponad 60 interwencji (w sobotę informowaliśmy o 40 zgłoszeniach). - Większość interwencji dotyczy powalonych drzew i połamanych gałęzi, zerwanych dachów, przewróconych znaków drogowych i tablic - powiedział Kristof Louagie, rzecznik straży pożarnej regionu Westhoek.
Autor: anw / Źródło: The Brussels Times, hln.be