W wyniku przejścia huraganu Sally przez część Stanów Zjednoczonych zginęła jedna osoba. Żywioł pozostawił bez prądu setki tysięcy odbiorców, podmył drogi i mosty. Sally była 18. nazwaną burzą na Oceanie Atlantyckim w tym sezonie.
Sally jako huragan drugiej kategorii zeszła na ląd w środę, uderzając w miasto Gulf Shores w Alabamie. Porywy wiatru osiągały prędkość do 168 kilometrów na godzinę.
Według komunikatu amerykańskiego Narodowego Centrum Huraganów, w czwartek o godzinie 15 czasu uniwersalnego żywioł - już jako depresja tropikalna - znajdował się w odległości około 185 kilometrów od miasta Athens w stanie Georgia. Według prognoz będzie przesuwać się na północny wschód w kierunku Karoliny Południowej.
Jest co najmniej jedna ofiara śmiertelna, a jedną osobę uznaje się za zaginioną.
Półtora metra wody
Jak powiedziała w środę Ginny Cranor, szefowa lokalnej straży pożarnej, w Pensacoli na Florydzie spadło ponad 762 litrów deszczu na metr kwadratowy. To suma opadów z czterech miesięcy w ciągu czterech godzin. Woda sięgała wysokości 1,5 metra i wdarła się do budynków.
Doszło do wielu zniszczeń. Silny wiatr przewrócił jedną z barek i poważnie uszkodził nowo wybudowany most Pensacola Bay Bridge.
W Alabamie, Georgii i na Florydzie około 465 tysięcy odbiorców pozostało bez prądu. Według relacji władz miasta Dauphin Island wiele linii energetycznych zostało zerwanych przez konary drzew.
"Jeden za drugim"
- W tym roku mamy jeden huragan za drugim - powiedział pracownik zakładu energetycznego.
Sally to 18. nazwana burza na Oceanie Atlantyckim i ósma burza tropikalna lub huragan, który w tym roku uderzył w Stany Zjednoczone. To jeden z najbardziej aktywnych sezonów w historii.
Autor: ps/aw / Źródło: Reuters, NHC/NOAA, tvnmeteo.pl