Student z RPA opatentował żel, który myje bez użycia wody. Produkt nazywa się "Dry Bath" (pol. Sucha Kąpiel) i choć sam pomysł mycia bez wody nie jest nowy, zyskał uznanie m.in. żołnierzy.
Pomysł na żel wziął się z czasów, gdy jego wynalazca, Ludwick Marishane, był jeszcze nastolatkiem i żył w biednej wiosce bez dostępu do bieżącej wody. Aby się umyć, trzeba było ją przynieść i zagotować.
Lenistwo inspiruje
Problematyczne i zbyt skomplikowane dla leniuchów, takich jak jego kolega, który za każdym razem, gdy przychodziła pora kąpieli marudził, że trzeba się tak natrudzić, by po prostu być czystym. Któregoś dnia, jak opowiada Marishane, powiedział: "czemu jeszcze nikt nie wynalazł czegoś, co po prostu kładzie się na skórę i zaraz jest się czystym". To zainspirowało go do poszukiwań.
Kiedy był już studentem uniwersytetu w Cape Town szukał w sieci informacji na temat składu antyseptycznych płynów i podobnych specyfików. W końcu sam wynalazł coś, co sprawdza się jeszcze lepiej od już znanych rynkowi produktów i uzyskał na to patent.
Sucha kąpiel na pustyni
Marishane zachwala, że "Dry Bath", jak nazwał swój wynalazek, różni się od antybakteryjnych płynów i chusteczek przez wyeliminowanie ciężkiego zapachu alkoholu. Zamiast tego żel jest bezwonny, biodegradowalny, a do tego ma właściwości nawilżające.
Za swój wynalazek został on wyróżniony nagrodą Global Student Entrepreneur Awards, przyznawaną młodym ludziom, którzy już podczas studiów rozwijają własny biznes.
Specyfik ma szerokie zastosowanie w Afryce i innych częściach rozwijającego się świata, gdzie brakuje stałego dostępu do wody. Korzystają z niego także klienci komercyjni, m.in. linie lotnicze i niektóre armie wysyłające żołnierzy w trudne warunki.
Autor: mm/rs / Źródło: Reuters