- Trwa grabież oceanu - uważa Olivier De Schutter, ekspert ONZ ds. żywności. W raporcie, który przygotował, ostrzega przed zbyt dużą eksploatacją łowisk i wyzyskiem lokalnych rybaków przez przemysłowych gigantów.
Olivier De Schutter, sprawozdawca Narodów Zjednoczonych do spraw żywności, zaapelował we wtorek o walkę z nadmierną eksploatacją oceanów przez rybołówstwo przemysłowe.
- Trwa grabież oceanu - powiedział, przedstawiając w Oslo raport ONZ na ten temat.
Masowe połowy wykończą biedne kraje?
- To jak grabież ziemi, tyle że mniej się o tym mówi i mniej to widać - zaznaczył. - Zdolności połowowe kutrów rybackich na całym świecie są co najmniej dwa razy wyższe niż powinny, żeby zapewnić odnawianie się zasobów i, co gorsza, wciąż rosną - powiedział. Wyjaśnił przy tym, że rządy wydają około 30-34 mld dolarów rocznie na finansowe wspieranie rybołówstwa.
Raport ONZ zatytułowany "Rybołówstwo i prawo do żywności", który zostanie przekazany Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ, stwierdza, że 15 proc. zwierzęcego białka spożywanego na całym świecie pochodzi z ryb. W krajach o niskich dochodach udział białka z ryb jest wyższy - sięga 23 proc. w Azji i nawet 50 proc. w Afryce Zachodniej. Co więcej - w krajach rozwijających się z rybołówstwa żyje 12 mln drobnych rybaków.
Żeby nie narażać swego bezpieczeństwa żywnościowego, kraje rozwijające się powinny zaostrzyć zasady dostępności swoich wód dla przemysłowych flot połowowych, które rozwijają się gwałtownie w Chinach, Rosji, Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych i Japonii.
- Statki przemysłowe mogą wydawać się rozwiązaniem ekonomicznym, ale wyłącznie dlatego, że floty te otrzymują istotne subwencje i jednocześnie przerzucają na zewnątrz koszty przełowienia i degradację zasobów - powiedział De Shutter.
Marnotrawstwo wielkich rybaków
"Zasobom oceanów zagraża nie tylko przełowienie, czyli nadmierna eksploatacja łowisk, lecz także stosowane na szeroką skalę wyrzucanie martwych ryb, zakwaszenie oceanu i zanieczyszczenia wszelkiego rodzaju. Z połowów nielegalnych pochodzi od 10 do 28 mln ton ryb rocznie, podczas gdy około 7,3 mln ton (niemal 10 proc. wszystkich złowionych ryb) jest co roku wyrzucanych jako ryby złowione ubocznie" - wytykają autorzy raportu.
Według nich rybołówstwo na skalę przemysłową jest najbardziej marnotrawnym korzystaniem z zasobów morskich.
Łowiący sami bez ryb?
Poza przełowieniem, zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego w niektórych krajach stanowi również globalizacja handlu w sektorze rybołówstwa. Obecnie około 40 proc. złowionych ryb sprzedawanych jest w skali globalnej. Dla porównania - tak sprzedaje się tylko 5 proc. ryżu i 20 proc. pszenicy. W ten sposób międzynarodowy popyt może osłabiać, a nawet pozbawiać tego źródła żywności lokalną ludność.
- By temu przeciwdziałać, trzeba wzmocnić kontrolę, rewidować zezwolenia wydawane wielkim statkom rybołówczym w strefach ich połowów, tworzyć lokalne spółdzielnie rybackie, zmniejszać subwencje dla statków przetwórni i tworzyć morskie strefy chronione. Na rybołówstwo skierowana jest mniejsza uwaga niż na rolnictwo, co częściowo wiąże się z tym, że cały sektor rybołówczy zatrudnia na świecie tylko 200 mln ludzi, podczas gdy drobnych rolników jest 1,5 miliarda - zwrócił uwagę de Schutter.
Wrócić do małych spółdzielni
ONZ twierdzi, że lokalne rybołówstwo jest o wiele wydajniejsze i mniej marnotrawne niż przemysłowe, dlatego wzywa do promowania rybołówstwa na małą skalę. Pozyskuje ono więcej ryb w stosunku do ilości zużytego paliwa niż flota przemysłowa.
Tymczasem rybołówstwu na małą skalę szkodzą też takie czynniki, jak naruszanie obcych stref ekonomicznych i ciche porozumienia o dostępie do wód terytorialnych. Jako przykład raport podaje wyspy zachodniego i środkowego Pacyfiku, które dostają jedynie 6 proc. wartości złowionych u ich wybrzeży tuńczyków, wartych aż 3 mld dolarów. 94 proc. zachowują obce floty połowowe. Podobnie Gwinea-Bissau dostaje w ramach porozumienia z UE zaledwie 2 proc. wartości ryb złowionych u swych wybrzeży.
Według raportu globalna produkcja ryb to około 143 mln ton, z czego 90 mln ton pochodzi z odławiania dzikich ryb, a 53 z hodowlanej gospodarki rybnej.
Autor: map/mj / Źródło: PAP