Ponad 1200 strażaków cały czas walczy z potężnymi pożarami w amerykańskim stanie Teksas. Jak dotąd, ogień zabił dwie osoby i pochłonął ponad tysiąc domów.
Władze stanu informują, że w Teksasie obecnie znajduje się około 25 ognisk pożarów. Ogień dodatkowo podsycany jest przez silny wiatr.
Ponad 1200 strażaków nieustannie pracuje nad ich gaszeniem. Do walczących z ogniem przyjechało wsparcie z Utah, Kalifornii, Arizony i Oregonu. Większość strażaków spoza Teksasu samodzielnie zgłosiła się do walki z żywiołem.
Wciąż rozprzestrzeniający się ogień gaszony jest przez pięć samolotów, które dotychczas zrzuciły 6819 litrów wody pochodzącej z pobliskich jezior.
Początkowo ściana ognia miała nawet 26 km długości. Ogień spopielił już obszar o wielkości - jak powiedział w poniedziałek gubernator Teksasu Rick Perry - "mniej więcej stanu Connecticut".
Są ofiary
- W płomieniach zginęły dwie osoby: 20-letnia matka i jej 18-miesięczna córka - poinformowały władze położonego na południowym-wschodzie hrabstwa Gregg. Kobieta i dziewczynka spłonęły w swoim domu.
Dotychczas ok. 5 tys. osób zostało zmuszonych do opuszczenia domów w rejonie parku stanowego Bastrop, w odległości ok. 50 km od Austin.
Według danych zebranych przez przedstawicieli Teksańskiej Służby Leśnej, ogień strawił już ponad 1000 domów.
Od listopada 2010 roku w Teksasie spłonęło już 1,5 mln ha ziemi. Setki rodzin straciły dorobek swojego życia. Mieszkańcy Teksasu twierdzą, że takiej suszy nie było w tym miejscu od ponad sześćdziesięciu lat. Dodatkowo agencje pogodowe podają, że do rozprzestrzenienia ognia przyczynił się sztrom tropikalny Lee, ktory wpłynął na prędkość wiatru na terenie całego stanu.
Autor: map, xyz//kdj,tka / Źródło: reuters, pap