O przygotowaniach polskich szpitali do przyjęcia kolejnych zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 mówił we "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24 Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ministerstwa zdrowia. Jego zdaniem jesteśmy przygotowani nawet na czarny scenariusz.
Wieczorem w niedzielę Ministerstwo Zdrowia poinformowało na Twitterze o kolejnych trzech osobach, u których stwierdzono koronawirusa SARS-CoV-2. Łącznie w Polsce zakażonych jest 11 osób.
Czy Polska jest przygotowana na gwałtowną liczbę zachorowań związanych z nowym koronawirusem?
- Mamy każdy czarny scenariusz tak naprawdę opracowany. Oczywiście nie mówimy o tych scenariuszach, bo to nie polega na tym, żeby straszyć ludzi, ale jesteśmy przygotowani. Sam fakt, że w ostatnich dniach szpital w Ostródzie został przekształcony wyłącznie w szpital zakaźny, świadczy o tym, że państwo się przygotowuje, że na terenach województw będą powstawać szpitale stricte zakaźne. Będziemy przekształcać inne oddziały w oddziały zakaźne, ale w miarę zapotrzebowania - mówił w niedzielę o godzinie 9 na antenie TVN24 Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ministerstwa zdrowia. Dodał, że obecnie stan łóżek na oddziałach zakaźnych, obserwacyjno-zakaźnych i intensywnej opieki jest wystarczający.
Rzecznik mówił, że Agencja Rezerw Materiałowych cały czas dokupuje sprzęt. Prowadzony jest też monitoring tego, ile testów na koronawirusa jest wykorzystywanych.
- Mamy z dużym naddatkiem spory zapas testów, więc jesteśmy przygotowani i, co ważne, my te testy kupujemy z każdego źródła. Ważne jest to, żeby test spełniał standard WHO, ważna jest opinia krajowego konsultanta chorób zakaźnych. Jeżeli te dwie rzeczy występują, kupujemy test z każdego źródła tak, jak to robi każde państwo europejskie - tłumaczył Andrusiewicz.
Liczba laboratoriów
- Obecnie działa 14 laboratoriów, jeżeli będzie potrzeba, będziemy uruchamiać kolejne. W tej chwili dzienna możliwość przerobu wszystkich próbek testu to ponad dwa tysiące, a tak naprawdę testujemy w granicach 90-100 - tłumaczył rzecznik prasowy MZ. Podał, że w sobotę po południu było 146 osób hospitalizowanych, 1548 osób objętych domową kwarantanną i 6409 osób pod nadzorem stacji sanitarno-epidemiologicznej.
- Osoby w kwarantannie to osoby zdrowe, nie ma obaw, że mają objawy chorobowe. Jeżeli osoba poinformuje sanepid, że podczas tej kwarantanny cokolwiek złego dzieje się z jej stanem zdrowia, stacja sanitarno-epidemiologiczna wzywa pilnie karetkę - mówił rzecznik.
Czy mamy wystarczającą liczbę maseczek i sprzętu w szpitalach?
- Szpitale wysyłają na bieżąco swoje zapotrzebowanie. Zadaniem ministerstwa zdrowia jest wydanie decyzji o zaopatrzeniu szpitala. Następnie ta decyzja przekazywana jest do Agencji Rezerw Materiałowych, która przygotowuje zamówiony sprzęt - mówił rzecznik prasowy MZ.
Tłumaczył, że wszystkie obecne zamówienia kierowane są tam, gdzie pojawiły się pierwsze przypadki. - Tam najpilniej jest potrzebny ten sprzęt, więc on tam na bieżąco dociera - dodał.
Czy nadal ludzie dzwonią na infolinię?
- To są tysiące telefonów. To jest bardzo istotne, że ludzie dzwonią po prostu dowiedzieć się, jak się powinni zachowywać w określonej sytuacji. Niekoniecznie dzwonią osoby już dotknięte chorobą, wykazujące oznaki chorobowe, ale dzwonią ludzie, którzy na przykład z jakiegoś regionu wrócili i pytają się, co mają robić, czy muszą się do kogoś zgłaszać. Na bieżąco spływają te telefony i jest to ważne, bo ludzie na bieżąco otrzymują informacje. Nic nie jest tak skuteczne w walce z koronawirusem jak informacja - mówił Andrusiewicz. - Wiedza i zdrowy rozsądek mogą nas ustrzec przed dziwnymi, czasem emocjonalnymi działaniami, które w takiej sytuacji nie są wskazane - dodał.
Posłuc
Czy mamy wystarczającą liczbę maseczek i sprzętu w szpitalach?
- Szpitale wysyłają na bieżąco swoje zapotrzebowanie. Zadaniem ministerstwa zdrowia jest wydanie decyzji o zaopatrzeniu szpitala. Następnie ta decyzja przekazywana jest do Agencji Rezerw Materiałowych, która przygotowuje zamówiony sprzęt - mówił rzecznik prasowy MZ.
Tłumaczył, że wszystkie obecne zamówienia kierowane są tam, gdzie pojawiły się pierwsze przypadki. - Tam najpilniej jest potrzebny ten sprzęt, więc on tam na bieżąco dociera - dodał.
Czy nadal ludzie dzwonią na infolinię?
- To są tysiące telefonów. To jest bardzo istotne, że ludzie dzwonią po prostu dowiedzieć się, jak się powinni zachowywać w określonej sytuacji. Niekoniecznie dzwonią osoby już dotknięte chorobą, wykazujące oznaki chorobowe, ale dzwonią ludzie, którzy na przykład z jakiegoś regionu wrócili i pytają się, co mają robić, czy muszą się do kogoś zgłaszać. Na bieżąco spływają te telefony i jest to ważne, bo ludzie na bieżąco otrzymują informacje. Nic nie jest tak skuteczne w walce z koronawirusem jak informacja - mówił Andrusiewicz. - Wiedza i zdrowy rozsądek mogą nas ustrzec przed dziwnymi, czasem emocjonalnymi działaniami, które w takiej sytuacji nie są wskazane - dodał.
Posłucha całej rozmowy z Wojciechem Andrusiewiczem:
Autor: anw/map / Źródło: tvn24