Przyczyną awarii, do jakiej doszło 11 października podczas startu rakiety nośnej Sojuz FG była wadliwa praca czujnika informującego o rozdzieleniu pierwszego i drugiego członu rakiety. Ustalenia te ogłosiła w środę komisja rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos.
Dyrektor Roskosmosu do spraw programów lotów załogowych Siergiej Krikalow powiedział, że jeden z bloków bocznych przy rozłączaniu się nie odszedł na wymaganą odległość i uderzył w bak paliwa drugiego członu rakiety. Doprowadziło to do rozerwania się baku i zniszczenia pierwszego członu rakiety.
Kolejny lot już w grudniu
Krikalow poinformował, że obecnie prowadzone są prace nad przygotowaniem dalszych bezpiecznych lotów. Zapowiedział, że następni kosmonauci na pokładzie Sojuza polecą na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) 3 grudnia. Natomiast 20 grudnia ma na Ziemię powrócić obecna załoga ISS. Komisja Roskosmosu, która zakończyła prace kilka dni temu, nie wyjaśniła, co było przyczyną nieprawidłowej pracy czujnika.
Rosyjskie dzienniki "RBK" i "Kommiersant" utrzymują, że doszło do nieumyślnego uszkodzenia detali pierwszego członu rakiety podczas montażu na kosmodromie Bajkonur. Chodzi o zaledwie sześciomilimetrowy element.
Po awarii
Do awarii rakiety nośnej Sojuz-FG podczas startu statku kosmicznego Sojuz MS-10 doszło 11 października około dwóch minut po starcie z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Dwaj kosmonauci - Amerykanin Nick Hague i Rosjanin Aleksiej Owczynin - zdołali wylądować awaryjnie. Była to pierwsza tego rodzaju awaria od ponad 30 lat, przy czym system awaryjny zadziałał bez zarzutu.
Po tej awarii żadne rosyjskie towarzystwo ubezpieczeniowe nie zgłosiło się na przetarg na ubezpieczenie kolejnego lotu Sojuza na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Autor: dd / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA