24-letni rybak spędził dwa dni i dwie noce na pełnym morzu kurczowo trzymając się strzępów kutra rybackiego. Uratowała go meksykańska marynarka wojenna, po tym, jak został wypatrzony przez przepływający w pobliżu przypadkowy statek.
Victor Ivan Peralta Veralonso, wyruszył 8 maja z Puerto San Carlos w Baja w Południowej Kalifornii wraz z dwoma kolegami na połów kalmarów. Po drodze doszło do wypadku, a Veralonso przeżył trzymając się części rozbitego statku.
- To co mi pomogło, to dryfujące elementy. W momencie, w którym je chwyciłem, mocno się do nich przykleiłem, i już nie puściłem. Spędziłem na nich dwie noce i dwa dni - mówi rozbitek.
W sobotę 12 maja został zauważony przez członków załogi statku pod libańską banderą "Horn Cliff", która była w drodze do meksykańskiego portu Lazaro Cardenas. Potem został przewieziony przez statek ratunkowy meksykańskiej marynarki wojennej do szpitala w oddalonym o 47 mil morskich mieście Manzanillo.
Przeciążenie winne wywrotki
Rybak twierdzi, że statek miał wypadek, ponieważ był przeciążony.
- Myślę, że na łodzi było za dużo ładunku. Te statki mają 1,5 tony ładowności, a my mieliśmy chyba z dwie tony. Łódź była bardzo ciężka - opowiadał Veralonso.
Odwodniony, ale stabilny
- Kiedy go znaleźliśmy, jego stan był stabilny. Miał pewnie znamiona odwodnienia i rany na rękach od kurczowego trzymania się łodzi, a jego kolana były spuchnięte. Jednak był w stanie utrzymać się na własnych nogach i mógł samodzielnie wejść na naszą łódź - mówi ratujący rybaka Manuel Rio Onofre.
Veralonso pozostaje na obserwacji w szpitalu morskim w Manzanillo, a marynarka wojenna przeszukuje okoliczne wody w poszukiwaniu pozostałych członków załogi, których uważa się za zaginionych. Ratownicy przypuszczają jednak, że im nie udało się przeżyć wypadku.
Autor: mm/rs / Źródło: Reuters TV