Nad Istrią nieustannie krążą samoloty gaśnicze. Tylko w okolicach Rovinja pożary gaszą cztery takie maszyny. Roślinność jest tak wysuszona, że wystarcza iskra, by wybuchł pożar. Strażacy nie nadążają z gaszeniem kolejnych ognisk ognia.
Ledwo strażacy zdusili ogniska pożarów nad Zatoką Rijecką, w okolicach Crikvenicy i Novego Vinodolskiego, kiedy ogień pojawił się na zachodnim wybrzeżu Istrii - od Medulinu i Puli poprzez Rovinj po Poreć. W osłoniętych zatokach samoloty gaśnicze płoszą plażowiczów, w kolejnych nawrotach nabierając wodę, którą następnie zrzucają nad ogniskami ognia.Nie wolno nawet spłukać łodziNa całym półwyspie deszczów nie było od końca marca. Zaczęło brakować wody. Roślinność jest skrajnie wysuszona, nawet ta w przydomowych ogrodach - wprowadzono bowiem racjonowanie wody i zakazano podlewania roślin. Nie wolno także myć samochodów czy spłukiwać soli z łodzi.Ewakuacja kempinguPożary w na północnym wybrzeżu Adriatyku wybuchły pod koniec lipca. Najpierw rozprzestrzeniły się w okolicach miejscowości wypoczynkowych Crikvenica i Novi Vinodolski, a następnie wybuchły w pobliżu kempingów w Selcach, gdzie zmusiły władze do ewakuacji tysiąca pięciuset turystów, głównie Słoweńców i Austriaków. Zamknięta została główna nadadriatycka szosa D8.Walkę z ogniem utrudniał silny wiatr - jego prędkość dochodziła do stu kilometrów na godzinę.Pożary wybuchły także na wyspach Rab oraz Mljet i w okolicach Śibenika.
Autor: mj / Źródło: theaustralian.com.au;