Do Księgi Rekordów Guinnessa trafił Marcin Gienieczko, któremu wpis i miejsce w historii obok najwytrwalszych podróżników zapewnił samotny trawers Ameryki Południowej i spływ Amazonką. Gienieczko jako jedyny człowiek na świecie pokonał solo ponad 5 tys. km w canoe.
ENERGA SOLO AMAZON EXPEDITION, wyjątkowy projekt polskiego podróżnika Marcina Gienieczko składał się z trzech etapów i polegał na samotnym trawersie Ameryki Południowej, od Pacyfiku po Atlantyk.
Zweryfikowane i uznane
W trakcie wyprawy Marcin Gienieczko ustanowił nowy rekord Guinnessa, jako jedyna osoba na świecie pokonując solo 5573 km w canoe po niebezpiecznych wodach największej rzeki na świecie, Amazonki. Weryfikacja wszystkich dostarczonych materiałów - telefonów, adresy świadków, zapisy dwóch GPS-ów, zapisy dwóch spotów live, około 15 godzin materiałów filmowych, ponad 400 fotografii, potwierdzenia miejscowych urzędów, policji i Marynarki Wojennej w Peru i Brazylii - trwała 4,5 miesiąca. 2 marca 2016 roku podróżnik oficjalnie trafił na karty Księgi Rekordów Guinnessa.
3 etapy, 3 wyzwania
Wyprawa Gienieczki rozpoczęła się niedzielę 17 maja 2015 o godzinie 12.00 (czasu peruwiańskiego) na plaży Cerro La Virgen nad Pacyfikiem, a zakończyła 4 września tuż przed godz. 22.00 u wybrzeży Oceanu Atlantyckiego. Podczas 111 dni nieustannej walki z dziką naturą i własnymi słabościami, podróżnik pokonał łącznie 7 tysięcy kilometrów.
Pierwszy etap obejmował trasę 677 km i trwał 11 dni. Polegał na dotarciu rowerem przez góry Andy do rzeki. Drugi etap, nagrodzony rekordem Guinnessa, polegał na przepłynięciu Amazonki w canoe.
Wyczyn, którego nie udało się wcześniej dokonać nikomu na świecie, zajął 94 dni. Marcin Gienieczko każdego dnia wiosłował 12 godzin dziennie pokonując w sumie 5986 km. Ostatnim etapem był bieg od Belem do brzegu Oceanu Atlantyckiego z polską flaga olimpijską na plecach. 80-kilometrowy odcinek zakończył się 4 września.
Monitorowany i narażony
Cała wyprawa była rejestrowana przez dwa satelitarne SPOT’y. Jeden nadawał pozycję co 10 minut, drugi dwa razy dziennie. Żadna wcześniejsza ekspedycja nie rejestrowała płynięcia takim systemem.
Cała podróż, a także sam rekord Guinnessa, były niezwykle niebezpiecznym doświadczeniem. Marcin Gienieczko na peruwiańskim odcinku najpierw wpadł w ogromne wiry rzeczne, potem tego samego dnia próbowano go zabić. Zaatakowały go też dwa jadowite węże i zaliczył jedną wywrotkę.
Najlepszy w kategorii
Ze względów logistycznych rekord Guinnessa został przyznany Marcinowi za odcinek 5573 km od Atalaya do Belem, jednak i ten wynik jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego w tej kategorii należącego do Helen Skelton z Wielkiej Brytanii i wynoszącego 3234 km.
Wyprawa Gienieczki dedykowana była pacjentom Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci.
Autor: M. Bohdanowicz / Źródło: TVN 24, guinnessworldrecords.com