W czwartek, sześć dni po tym, jak potężne burze nawiedziły wschód i środkowy wschód USA, miliony ludzi wciąż były pozbawione prądu. Szanse na to, że zostanie im on przywrócony do końca tygodnia są niewielkie, ponieważ przez obszar ten przechodzą właśnie kolejne wywołane upałem nawałnice.
Amerykańskie przedsiębiorstwa energetyczne podały, że w 566 tys. domów od Ohio po Wirginię w czwartek - sześć dni po gigantycznych nawałnicach - wciąż nie było prądu. Ich przedstawiciele podkreślili także, że szanse na to, że sytuacja wróci do normy przed końcem tygodnia, są nikłe.
Kolejne nawałnice
Wszystko przez kolejną falę niszczycielskich nawałnic, która w czwartek przeszła przez Wirginię Zachodnią, Tennessee, Kentucky i Karolinę Północną. W ich wyniku zginęły dwie osoby - motocyklista i kobieta, na którą spadło powalone przez wichurę drzewo. Do obu śmiertelnych wypadków doszło w Parku Narodowym Great Smoky Mountains (pogranicze Karoliny Północnej i Tennessee).
Jeszcze długo będzie upalnie
Wodą na młyn nawałnic na wschodzie i środkowym wschodzie USA są upały. W czwartek temperatura w Charleston, największym mieście Wirginii Zachodniej, wyniosła aż 34 st. Celsjusza. W Chicago w stanie Illinois z kolei odnotowano rekordowe 39,4 st. C.
Amerykańscy meteorolodzy zapowiadają, że temperatury nie spadną tam co najmniej do połowy przyszłego tygodnia. Wtedy to fala gorąca zacznie przemieszczać się na zachód, przynosząc wzrost temperatur w Idaho, Utah, Waszyngtonie i Oregonie.
Powtórka?
W piątek, zaledwie tydzień temu, USA nawiedziły rekordowe upały i burze, którym towarzyszył wiatr o prędkości 130 km/h. W wyniku trudnych warunków pogodowych życie straciły co najmniej 23 osoby.
Autor: map/ŁUD / Źródło: Reuters