Bawarskie restauracje postanowiły skorzystać z okazji, jaką przyniosła im tegoroczna plaga chrabąszczy majowych. Szefowie kuchni odświeżyli tradycyjny regionalny przepis na zupę chrabąszczową.
Bawaria zmaga się z prawdziwą plagą chrabąszczy. Tamtejsze restauracje postanowiły pójść za ciosem i korzystając z obfitych darów natury, przywrócić tradycyjny przepis na zupę z chrabąszczy.
Tradycyjna, regionalna receptura
Zgodnie z przepisem z XVI wieku, trzeba zebrać około 40 chrabąszczy na porcję. Owady zalewa się wrzątkiem, aby szybko zginęły. Następnie się je odcedza, smaży na patelni i zasypuje mąką. Potem gotuje się je w warzywnym wywarze.
Owadów jest tak dużo, że przejeżdżając przez bawarskie lasy można spodziewać się, że będą spadać na maskę auta niczym grad. Dodatkowo - są bardzo głodne. Zdaniem ekspertów za bawarską plagę chrabąszczy winę ponosi człowiek.
- Dlaczego wyrządzają nam tak wiele szkód? Ponieważ my, ludzie, tworzymy monokultury, a owady mają wtedy najlepsze warunki do rozwoju i pojawiają się masowo - twierdzi entomolog Max Kühbandner.
Jedna samica chrabąszcza potrafi złożyć setki nowych jaj. Larwy, które potem się z nich wykluwają są największym problemem dla rolników. Żyją przez trzy do czterech lat pod ziemią i niszczą pastwiska oraz uprawy.
Korzystają z okazji
W tym roku Bawarczycy postanowili po prostu skorzystać z ich obecności.
- Jeśli chcemy ekologicznie przyczynić się do ich zdziesiątkowania, możemy to zrobić za pomocą kuchni. W ten sposób unikniemy chemii przy ich tępieniu - powiedział Karl Haberzettl z bawarskiego ośrodka zajmującego się ochroną środowiska.
A jak smakuje ta zupa? Według smakoszy ma ładny, apetyczny kolor i pachnie lekko orzechowo. W smaku jest nieco słodka, ale i pikantna. A do tego jest ekologiczna i regionalna.
Daniem nie dane się będzie jednak długo cieszyć. Za około cztery tygodnie to pokolenie chrząszczy wymrze. By pojawiło się kolejne, trzeba będzie poczekać kilka lat.
Autor: kw / Źródło: ENEX