Pod koniec kwietnia setki alpinistów ruszają co roku z Tybetu i Nepalu na podbój Mount Everestu. Do czerwca mogą liczyć na najbardziej przyjazne warunki pogodowe w ciągu roku. Nadal jednak mają do pokonania liczne niebezpieczeństwa, ekstremalne wartości temperatur i ciśnienia oraz własne zmęczenie i dolegliwości przeciążonych organizmów.
Każdej wiosny pogoda na Mount Everest poprawia się na tyle, że śmiałkowie mogą w tym czasie spróbować zmierzyć się z najwyższą górą świata. Od teraz do początku czerwca z tego meteorologicznego okna będą korzystać setki alpinistów.
Chociaż w najbliższym czasie warunki pogodowe będą najspokojniejsze w ciągu roku, wspinacze i tak mają się z czym mierzyć. Trasa na Dach Świata to ekstremalnie niskie temperatury, lawiny, niestabilny grunt i kłopoty zdrowotne wynikające z wzrostu wysokości i spadku ciśnienia.
Prąd strumieniowy się oddala
Szczyt Everestu, sięgający 8,848 m nad poziomem morza, położony jest wystarczająco wysoko, by znaleźć się w prądzie strumieniowym, czyli szybko poruszającej się "rzece powietrza", która może generować wiatr o prędkości przekraczającej 160 km/h.
Przez kilka tygodni w maju prąd strumieniowy oddala się na północ od Himalajów, przez co znacznie zmniejszają się średnie prędkości wiatru i możliwości wystąpienia opadów na szczycie góry.
To sprawia, że zdobycie szczytu jest w tym czasie bardziej prawdopodobne niż w jakimkolwiek innym momencie roku. Dlatego wspinacze zwykle startują w drugiej połowie kwietnia, aby dotrzeć na górę dokładnie w okresie najlepszych warunków. Ten czas spokoju nazywają "oknem pogodowym".
Monsun zamyka "okno pogodowe"
Oddalenie się prądu strumieniowego, sprawiające, że wiatr słabnie, zbiega się z początkiem pory monsunowej w rejonie wybrzeży Indii i Sri Lanki, kiedy wiatr zaczyna wiać na północ od Zatoki Bengalskiej.
Na początku czerwca monsun sprawia, że na Himalaje spada ciężki śnieg. W związku z tym sezon wspinaczkowy oficjalnie kończy się 1 czerwca. Decydują o tym rządowe regulacje dotyczące wspinaczki.
Niektórzy śmiałkowie próbują wspinaczki na Mount Everest po zakończeniu sezonu monsunowego, we wrześniu i październiku. Wtedy prąd strumieniowy kolejny raz w roku czasowo przesuwa się na północ. Jesienne wspinaczki są jednak niezwykle trudne i bardziej niebezpieczne, bo powierzchnia w tym czasie jest niestabilne z powodu dużych ilości świeżego śniegu będącego efektem monsunu.
Tysiące prób i śmiałków
Choć dokładne liczby nie są znane, od czasu, kiedy Sir Edmund Hillary i Tenzing Norgay w 1953 r. jako pierwsi stanęli na szczycie Everestu, ponad 3000 wspinaczy dokonało ponad 5000 wejść na górę. Podczas wspinaczki zginęło cih ponad dwustu, w tym dwóch w ciągu ostatniego tygodnia.
Lokalni przewodnicy i doświadczeni alpiniści wytyczyli dwie główne trasy podejścia na Everest, jedną z Nepalu (wzdłuż południowo-wschodniej grani), a drugą z Tybetu (wzdłuż północnego grzbietu).
Z wejściem południowo-wschodnim grzbietem może sobie poradzić stosunkowo wielu wspinaczy. Jednymi z największych niebezpieczeństw, jakim musza stawić czoło, są nagłe burze. W 1996 r. takie zjawisko zabiło osiem osób w ciągu jednego dnia.
Walka z organizmem w "strefie śmierci"
- Wiele ekspedycji planuje próby zdobycia szczytu, polegając na prognozach obejmujących od trzech do sześciu dni - mówi meteorolog Evan Duffey. - Trafna prognoza pozwala dotrzeć na wierzchołek i wrócić bez większych opóźnień.
Innym poważnym niebezpieczeństwem są skutki przebywania na dużej wysokości. Powyżej 8 tys. m nad poziomem morza alpiniści szybciej się odwadniają, często mają kłopoty ze snem. Dokuczają im też obrzęki.
Ta część gór jest często określane jako "strefa śmierci". Nic dziwnego, skoro temperatury oscylują tam w okolicach -30 st. C, a ciśnienie atmosferyczne osobę niezaaklimatyzowaną pozbawiłoby przytomności w ciągu kilku minut. Większość wspinaczy w tym rejonie musi wspomagać się tlenem z butli.
Przygoda dla bogatych
Ci, którzy odważą się zmierzyć z tymi wszystkimi niebezpieczeństwami i ekstremalnymi warunkami, muszą pokonać jeszce jedną trudność: finansową. Próba zdobycia najwyższej góry świata wymaga sporych wydatków.
Na samo zezwolenie na wspinaczkę potrzeba nawet po 25 tys. dol na osobę. Do tego dochodzą koszty specjalistycznego sprzętu i wyposażenia, przelotów samolotem, wynajęcia przewodników. Łącznie na wyprawę na Dach Świata tzreba wyłożyć więcej, niż wynosi roczny przychód amerykańskiego gospodarstwa domowego.
Ci, którym udało się stanąć na wysokości 8,848 m i bezpiecznie wrócić twierdzą, że to niepowtarzalne przeżycie, które na dodatek włącza ich do elitarnego grona poszukiwaczy przygód. POSŁUCHAJ, JAK Z EKSTREMALNYMI WARUNKAMI W GÓRACH RADZIŁ SOBIE ALPINISTA LESZEK CICHY, ZDOBYWCA MOUNT EVEREST W 1980 R.
Autor: js/mj / Źródło: accuweather.com