Konsekwencje aneksji Krymu przez Rosję mogą sięgnąć nawet 400 km nad powierzchnię naszej planety. - NASA zaleciła swoim naukowcom zerwanie współpracy z Roskosmosu - zaznacza Karol Wójcicki z Centrum Naukowego Kopernik. Wspólną płaszczyzną jest orbitująca Międzynarodowa Stacja Kosmiczna gdzie interesy obu mocarstw uzależniają je od siebie.
Relacje polityczne między Stanami Zjednoczonymi a Rosją stają się coraz bardziej napięte. Nad głowami naukowców obu państw, współpracującym w kosmosie od lat, zbierają się ciemne chmury.
- To bardzo trudna sytuacja - przyznaje Karol Wójcicki z Centrum Naukowego Kopernik informację o znacznym ograniczeniu dotychczasowej współpracy między dwoma kosmicznymi agencjami - amerykańską NASA z rosyjskim Roskosmosem.
Chłodny powiew
"Z powodu agresji Rosji na niepodległość i integralność terytorialnej Ukrainy rząd Stanów Zjednoczonych zdecydował, że wszelkie kontakty Agencji Kosmicznej NASA z przedstawicielstwem rosyjskiego rządu zostają zawieszone z wyjątkiem kilku szczególnych przypadków" - napisał w środę 2 kwietnia Michael O'Brien, zastępca szefa NASA ds. współpracy międzynarodowej.
Zgodnie z rozporządzeniem O'Briena pracownikom naukowym NASA zakazano wjazdu na terytorium Rosji. Nie wolno także podejmowania wizyt przedstawicieli rządu Putina lub odwiedzin rosyjskich placówek dyplomatycznych czy laboratoriów. Obie grupy zostały poinformowane, że mają zaprzestać korespondencji mailowej, telekonferencji oraz wideokonferencji.
Ziemia niczyja na orbicie
- W chwili obecnej akceptowana jest współpraca na płaszczyźnie dotyczącej jedynie działań związanych z obsługa i funkcjonowaniem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) - zaznaczył wyraźnie zastępca szefa Agencji.
O'Brien podkreślił również, że zarząd Agencji w obecnej formie nie wyklucza obecności Rosjan na następnych spotkaniach dotyczących spraw ISS. - Odnośnie każdego przedstawiciela środowiska naukowego, będącego obywatelem Rosji, zarząd NASA będzie decydował o podtrzymaniu lub tymczasowym zawieszeniu wobec jednostki podjętych postanowień - zaznaczył O'Brien.
Problem motywujący
Zdaniem Wójcickiego Amerykanie powinni współpracować jeszcze na przynajmniej jednej płaszczyźnie. - Chodzi o transport amerykańskiej załogi astronautów na pokład ISS - precyzuje.
Dotychczas członków kolejnych ekspedycji dostarczały na pokład rosyjskie sojuzy. Za każdą taką "wycieczkę" rząd Stanów Zjednoczonych wkładał do rosyjskiej kieszeni kilkadziesiąt milionów dolarów. Wójcicki przypuszcza jednak, że rosnący problem Amerykanie okaże się skutecznie motywującym czynnikiem i naukowcy lada chwila usamodzielnią się względem "podwózek na orbitę".
Kosmiczna symbioza
Zaznacza także, że Rosjanie i Amerykanie doskonale zdają sobie sprawę, że tylko współpracując gwarantują funkcjonowanie stacji. Wyłączenie systemów amerykańskich powoduje padnięcie systemów rosyjskich i na odwrót. Finansowo-operacyjna symbioza wymusza, aby 400 km nad powierzchnią Ziemi Rosja i Ameryka oddzieliły politykę od nauki i kontynuowali działania na ISS.
- Ta współpraca jest zbyt zacieśniona - podkreśla i dodaje: - Tam jest zbyt dużo zależności, aby którakolwiek ze stron wyłączyła się ze współpracy. Jego zdaniem żadne z mocarstw nie ma zamiaru porzucić wybudowanej za gigantyczne pieniądze kosmicznej placówki. Lepiej, aby na pokładzie ISS przebywali astronauci obu narodowości, niż by moduły świeciły pustkami.
Autor: mb/rp / Źródło: TVN24, NASA
Źródło zdjęcia głównego: NASA