Londyńskie zoo zostało w niedzielę ponownie otwarte dla odwiedzających po sobotnim pożarze, który wybuchł w pobliżu wybiegu dla surykatek. W płomieniach zginęły cztery surykatki i mrównik.
Ogród zoologiczny w niedziele działał normalnie. Odwiedził go także Święty Mikołaj. "Eksperci ds. pożarnictwa są przekonani, że sytuacja w zoo jest bezpieczna" - zapewnił ogród w komunikacie opublikowanym na swojej stronie internetowej.
Wciąż badana jest przyczyna pożaru, który wybuchł wcześnie rano w sobotę i wymagał interwencji 10 wozów strażackich i ponad 70 strażaków. Płomienie pojawiły się w kawiarni i sklepie w pobliżu wybiegu dla surykatek.
Spłonęły surykatki i mrównik
Rzeczniczka zoo tłumaczyła, że natychmiast po pojawieniu się ognia na miejsce przybyli dyżurujący na nocnej zmianie pracownicy. To oni rozpoczęli ewakuację zwierząt. Nie udało uratować się czterech surykatek i 9-letniego mrównika afrykańskiego o imieniu Misza. W sobotę początkowo uznawano go za zaginionego.
Londyńska straż pożarna podkreśliła, że dzięki szybkiej reakcji pracowników zoo i strażaków pożar udało się ograniczyć jedynie do obszaru kawiarni i sklepu, minimalizując rozprzestrzenienie się płomieni na teren zamieszkiwany przez zwierzęta. Sytuację opanowano w trzy godziny. Mimo to zaraz po zdarzeniu postanowiono zamknąć ogród zoologiczny.
Kilku pracowników ogrodu wymagało pomocy medycznej z powodu zatrucia dymem i szoku, ale nikt poważnie nie ucierpiał. Na miejscu prowadzono śledztwo mające na celu wyjaśnić przyczynę pożaru.
Autor: sj, ao//ank / Źródło: PAP, źródło głównego zdjęcia: Reuters