40 ofiar, setki tysięcy ewakuowanych, 6,5 miliona domów bez prądu, zniszczone budynki, zwalone drzewa, powodzie, silne wiatry, wzmożone opady deszczu, ponad 20 miliardów dolarów strat w samych USA - to bilans strat po przejściu huraganu Irene w 2011 roku. I właśnie z tego powodu postanowiono usunąć słowo "Irene" z bazy imion nadawanych cyklonom na Atlantyku. Już nigdy więcej nie będzie huraganu o tym imieniu.
Kiedy tropikalna depresja urośnie w siłę tak bardzo, że zamienia się w huragan, nadawane jest jej imię, które pochodzi ze specjalnej bazy danych. Nazwy zebrane są w tabelce z imionami na dany sezon. Jej zawartość ustalana jest drogą losową przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO).
Po tym, jak huragan zakończy hulać po świecie, jego imię przez następnych sześć lat nie bierze udziału w losowaniu przed początkiem sezonu. Chyba, że zniszczenie, jakie przyniesie dany cyklon, jest ogromne. Wtedy, by nadać znaczenie wydarzeniu i z szacunku dla ofiar imię to jest usuwane ze zbioru na zawsze.
Zastąpi ją Irma
Jednak Światowa Organizacja Meteorologiczna założyła, że liczba imion w bazie danych musi się zgadzać. Dlatego po usunięciu "Irene" do zbioru zostanie dopisane imię "Irma", która zastąpi ją w losowaniu przed każdym sezonem.
Od 1954 roku WMO zdecydowała się usunąć 75 imion przeznaczonych dla huraganów.
Zatoczyła koło
Irene narodziła się jesienią 2011 roku u wybrzeży Afryki, potem gwałtownie przetoczyła wzdłuż wybrzeży Ameryki Północnej, ostatkiem sił natarła na Europę i rozpierzchła dopiero na jej wschodnich krańcach.
Autor: ar/ŁUD / Źródło: NOAA