Chińskie władze ewakuowały ponad 200 tysięcy mieszkańców wschodniej prowincji Zhejiang i odwołały ponad 200 lotów. Tajfun, który jeszcze wczoraj był uważany za jeden z najsilniejszych od lat słabnie i przesuwa się w kierunku północnym.
Tajfun Muifa, według wcześniejszych prognoz, miał uderzyć we wschodnie wybrzeże Chin z prędkością 162km/h. Dlatego też przygotowania na jego przyjście trwały już od dłuższego czasu.
W niedzielę rano turyści przebywający w Szanghaju wylegli zaniepokojeni tajfunem na nadbrzeżną promenadę Bund położoną na prawym brzegu rzeki Huangpu. Na ulicy zebrał się spory tłum ludzi.
- Wydaje się wszystko całkiem normalne. Nie czuję się, jakby nadszedł tajfun. Wiejący wiatr jest całkiem normalny. Myślę, że gdyby był to tajfun, to wiałoby o wiele silniej i nie byłoby chodzących po ulicach – powiedział 29-letni Li Hongjun z prowincji Shaanxi, który przyjechał na wakacje.
Atrakcja turystyczna
W starej części Szanghaju, Yuyuan, było nieco mniej turystów niż zwykle z uwagi na ulewnie padający deszcz. Jednak wszystkie sklepy i lokale gastronomiczne działały zupełnie normalnie.
58-letni Zhu Peinian ma sklep z parasolami, które idą jak świeże bułeczki. Wcześniej się obawiał, że nie zarobi w ten weekend, bo przez tajfun będzie musiał zamknąć interes.
- Władze powiedziały nam, że jeśli nadciągnie bardzo silny tajfun, to będziemy musieli pozamykać sklepy robiąc sobie na kilka dni przerwę. Ale jesteśmy otwarci, ponieważ zniesiono ostrzeżenie – komentuje Zhu Peinian.
W Szanghaju anulowano 75 lotów, z Hangzhou 140 lotów. Chińskie linie powietrzne odwołały wszystkie swoje loty.
Ścieżka Muify
Tajfun ma dotrzeć do nieco bardziej położonej na północy prowincji Shandong. Lokalne władze ogłosiły czerwony alert. Według prognoz fale na Morzu Wschodniochińskim mają mieć 10 metrów wysokości.
W Szandong zamknięto plaże, uruchomiono sprawne systemy odprowadzajace wodę, zgormadzono zapasy. W poniedziałek tajfun ma w tym regionie być najsilniejszy.
Autor: usa//aq / Źródło: Reuters