W okolicach Los Angeles wybuchły potężne pożary. Ewakuowano około 100 tysięcy ludzi, a strażacy ostrzegają, że sytuacja jest dynamiczna. Zginęła jedna osoba, ogień zniszczył co najmniej 25 budynków.
Z powodu pożarów, jakie wybuchły w okolicach Los Angeles, zginęła jedna osoba. Jak podali strażacy, przyczyną śmierci mężczyzny było zatrzymanie akcji serca.
Według ich relacji blisko 100 tysięcy ludzi musiało się ewakuować do bezpieczniejszych miejsc. Strażacy w najbliższych dniach nie planują zniesienia nakazów ewakuacji, a wszyscy, którzy musieli opuścić swoje domy, muszą nastawić się, że szybko do nich nie wrócą.
W dolinie San Fernando, na północ od Los Angeles, pożar Saddleridge do piątku rano spustoszył ponad 1900 hektarów terenu. Jak podano, w piątek wieczorem czasu polskiego z powodu suchej i wietrznej pogody nadal istnieje ryzyko ponownego wzniecenia ognia.
- To bardzo dynamiczny pożar - powiedział szef straży pożarnej w Los Angeles Ralph Terrazas. - Nie czekajcie, ewakuujcie się - zaapelował.
Ogień spowodował zamknięcie szkół i kilku autostrad. Zniszczył już co najmniej 25 domów w miejscowościach Sylmar i Porter Ranch, dwóch dzielnicach na północno-zachodnich obrzeżach Los Angeles. Do gaszenia konieczne było użycie buldożerów, śmigłowców i innego ciężkiego sprzętu.
Zobacz aktywne pożary w ciągu ostatnich 24 godzin:
Śmieci i ogień
Straż pożarna od czwartkowego popołudnia mierzą się także z pożarem nazwanym Sandalwood, który wybuchł w pobliżu miejscowości Calimesa w hrabstwie Riverside. Spłonęło około 330 ha terenu.
Jak podał w oświadczeniu Kalifornijski Departament ds. Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej, przyczyną miało być zrzucenie śmieci zajętych ogniem na roślinność.
Działają sprawnie
W znacznej części stanu Kalifornia władze ostrzegają przed zwiększonym ryzykiem pożarowym. Strażacy są zmobilizowani i szybko powstrzymali większość pożarów, które wybuchły w Kalifornii.
Z powodu niebezpieczeństwa grupy energetyczne zdecydowały o odcięciu od prądu około 730 tysięcy odbiorców.
Rok po tragedii
W ubiegłym roku Kalifornia zmagała się z najbardziej śmiercionośnymi i destrukcyjnymi pożarami w historii stanu. Wtedy ogień wybuchał ponad 8,5 tys. razy i spalił blisko 730 tysięcy hektarów terenu. Zginęło około 100 osób. Władze oszacowały, że pokrycie wszystkich strat pochłonie miliardy dolarów.
Autor: kw/aw / Źródło: Reuters