Marzysz o kanapce z pasztetem, kiełbasie lub jajku na twardo w obliczu renesansowych arcydzieł? Zapomnij. Turyści w historycznym centrum Wenecji otrzymali zakaz jedzenia poza restauracjami.
Władze miasta w archipelagu chcą w ten sposób walczyć z tzw. biwakowaniem, czyli spożywaniem starej, dobrej wałówki.
Zakazano nie tylko jeść pod gołym niebem w pobliżu Pałacu Dożów, ale nawet przysiąść na marmurowych stopniach przy bazylice świętego Marka na chwilę odpoczynku - odnotowują włoskie media.
Strażnicy św. Marka
Upominaniem zwiedzających zajmuje się piętnaście wyznaczonych do tego osób, które na służbowych kamizelkach mają napis "strażnik świętego Marka".
Grupa ta, której zadaniem jest, jak wyjaśniono, czuwanie nad dyscypliną ze strony turystów i przyzwoitym zachowaniem, patroluje Wenecję wraz ze strażą miejską. W jej skład wchodzą przedstawiciele różnych narodowości, by mogli łatwo porozumieć się z zagranicznymi turystami.
Założone między innymi przez kupców i restauratorów stowarzyszenie pod nazwą Plac Świętego Marka, które jest jednym z inicjatorów tych patroli, poinformowało, że interweniują one w sposób zdecydowany i stanowczo proszą turystów, by podnieśli się z miejsc, gdzie nie można siedzieć i posilać się. W większości, podkreślono, spotykają się ze zrozumieniem.
Nie tylko upomnienie, ale i grzywna
Strażnicy świętego Marka będą patrolować centrum przez cały sezon letni, do 30 września, gdy do Wenecji przybywają miliony turystów. W szczególnych przypadkach naruszenia przepisów straż miejska będzie karać niezdyscyplinowanych turystów grzywnami.
Podobny zakaz "biwakowania", czyli jedzenia prowiantu w pobliżu zabytków wprowadzono na czas lata w centrum Rzymu.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: PAP