Zorze polarne zachwycają swoim pięknem. Naukowcy ciągle nie wiedzą wszystkiego o procesach, które są związane ze światłami północy. W tym celu wykonali dodatkowe badania.
Na początku marca nad Alaską pojawiła się zorza polarna. Naukowcy z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA postanowili wykorzystać ten moment, żeby wykonać badania tego zjawiska atmosferycznego. W tym celu 2 marca wystrzelili trzy rakiety, które przemknęły przez światła północy. Testy przeprowadzono na poligonie badawczym na północ od miejscowości Fairbanks. Pierwsze dwie rakiety wystartowały niemalże jednocześnie o godz. 0.40 czasu lokalnego Trzecią rakietę wysłano do atmosfery o 2.50. Pierwsza maszyna wzbiła się w powietrze na wysokość 330 km, druga poleciała na 190 km, a trzecia - na 365 km.
Zbadać zorzę
Naukowcy chcą zbadać wpływ wiatru słonecznego na wyższe warstwy atmosfery Ziemi (w tym jonosfery, czyli warstwy, w której powstaje zorza). Specjaliści z NASA tłumaczą, że pole elektryczne napędza jonosferę, gdzie tworzy się wiatr w obrębie łuków zorzy. Badania za pomocą rakiet pomagają zrozumieć proces powstawania tego wiatru. - Światło, które widzimy na niebie jako zorzę polarną, to ostatni etap całego procesu, który prowadzi do powstania świateł północy. Próbujemy zbadać jakie dokładnie procesy elektrodynamiczne wyżej w atmosferze poprzedzają pojawienie się tych lśniących smug - powiedziała Kristina Lynch z Dartmouth College w Hanowerze.
Zorza polarna to niecodzienne zjawisko, szczególnie w naszych szerokościach geograficznych. Jednak nie oznacza to, że nie występuje ono wcale. 2 kwietnia światła północy zaobserwował Mateusz Matusiak z Zachodniopomorskich Łowców Burz:
Autor: AD/map / Źródło: NASA
Źródło zdjęcia głównego: NASA