Europa Zachodnia ma najwyższe na świecie ryzyko radioaktywnego skażenia na skutek poważnej awarii reaktorów jądrowych - twierdzą naukowcy z Moguncji. Wyliczyli oni, że do niebezpiecznych dla życia i zdrowia awarii reaktorów może dochodzić nawet raz na 10 lat, a radioaktywne cząstki będą rozprzestrzeniać się poza granice kraju, w którym doszło do katastrofy.
Po katastrofie w Fukushimie naukowcy z Instytutu Chemicznego im. Maksa Plancka w Moguncji zadali sobie pytanie, czy katastrofy nuklearne na miarę tej w Czarnobylu są rzeczywiście tak mało prawdopodobne, jak specjalistom sie dotąd wydawało.
Statystyka
Obecnie na świecie istnieje 440 działających reaktorów jądrowych, a budowa kolejnych 60 jest w fazie planowania. Niedługo będzie ich zatem około pół tysiąca.
Aby określić prawdopodobieństwo poważnej awarii jądrowej, naukowcy zastosowali proste obliczenia. Zsumowali godziny pracy wszystkich cywilnych reaktorów jądrowych na świecie i podzielili je przez liczbę dotychczasowych katastrof nuklearnych.
Całkowita liczba godzin pracy reaktorów wyniosła 14,5 tys. lat, a liczba poważnych awarii reaktorów cztery - jedna w Czarnobylu i trzy w Fukushimie. Co średnio daje jedną katastrofę na 3625 lat pracy reaktorów.
Po zaokrągleniu tego wskaźnika do 5000 i podzieleniu przez sumę reaktorów, które będą operowały w bliskiej przyszłości (500), średni okres między katastrofami wynosi jedynie 10 lat - wyliczają naukowcy. Przy mniej ostrożnym zaokrąglaniu, ryzyko jeszcze rośnie.
Naukowcy z Moguncji nie brali pod uwagę wieku i typów reaktorów, ani ich geograficznego usytuowania, które może wpływać na możliwość wystąpienia awarii.
25 proc. cząstek na odległość 2 tys. km
Naukowcy oszacowali też zasięg geograficzny radioaktywnego skażenia po ewentualnej katastrofie. W tym celu użyli modelu komputerowego, który opisuje ziemską atmosferę. Podobnych używają synoptycy do prognozowania pogody.
Badacze skupili się na cezie-137, izotopie będącym produktem rozszczepienia uranu, który był kluczowym elementem skażenia radioaktywnego w następstwie katastrofy w Czarnobylu i Fukushimie.
Symulacje komputerowe wykazały, że średnio 8 proc. cezu-137 rozprzestrzeni się na obszarze 50 kilometrów wokół uszkodzonej elektrowni, połowa radioaktywnego izotopu rozprzestrzeni się w promieniu 1 tys. km, a kolejne 25 proc. może dotrzeć na odległość 2 tys. km. Oznacza to, że skażenie rozprzestrzeni się także poza granice kraju, w którym doszło do awarii.Niemcy w największym zagrożeniuIdąc tym tropem naukowcy wyliczyli też, że najwyższe ryzyko skażenia radioaktywnego wystąpi w południowo-zachodnich Niemczech, ponieważ jest to region leżący w pobliżu licznych elektrowni jądrowych we Francji i Belgii. Skażone cząstki przywieje stamtąd wiatr, który w tej części świata ma tendencję do wiania z kierunków zachodnich.Naukowcy z Instytutu w Moguncji twierdzą ponadto, że jeśli doszłoby do awarii reaktora w Europie Zachodniej, zagrożonych skażeniem byłoby 28 mln osób. Liczba to byłaby znacznie większa w Azji Południowej ze względu na większą gęstość zaludnienia na tamtym terenie. Natomiast we wschodniej części USA hipotetyczna, uśredniona awaria zaszkodziłaby maksymalnie 21 milionom osób.
Autor: mm/rs / Źródło: sciencedaily.com