Jeżeli jesteście na wakacjach, musicie je przerwać i wyjechać - taki komunikat dostali turyści na południowo-wschodnim wybrzeżu Australii. W tej części kraju mają wystąpić bardzo groźne warunki pogodowe sprzyjające dalszemu rozprzestrzenianiu się ognia. Tragiczny bilans ofiar śmiertelnych pożarów w Australii wzrósł do 18 osób.
Tysiące ludzi uciekają z Nowej Południowej Walii. Prognozowane jest tam wystąpienie warunków sprzyjających dalszemu rozprzestrzenianiu się pożarów buszu w kolejnych dniach.
Rząd stanowy ostrzegł, że warunki sprzyjające powstawaniu ognia będą "co najmniej tak groźne" jak podczas sylwestra, kiedy zniszczone zostały setki domów.
W czwartek sznur samochodów utknął na autostradzie prowadzącej do Sydney i Canberry. Jak informowały lokalne media, w miejscowości Batemans Bay trzeba było godzinę stać w kolejce po benzynę. Ostatnie ewakuacje na południowym wybrzeżu Nowej Południowej Walii zostały nazwane "największą jak dotąd ewakuacją" z tego regionu.
"Musicie wyjechać"
- Jeżeli jesteście na wakacjach, musicie je przerwać i wyjechać do soboty - oznajmiła straż pożarna Nowej Południowej Walii.
Z powodu nieustannie szalejącego ognia i powalonych drzew wiele dróg zamknięto. Minister transportu w Nowej Południowej Walii Andrew Constance zaapelował do ewakuujących się o powolną jazdę wśród gęstego dymu.
Ojciec z synem, strażak ochotnik
Od września australijskie pożary spowodowały śmierć co najmniej 18 osób. Kilka osób zginęło w ostatnim czasie w Nowej Południowej Walii. Nie żyją ojciec z synem, którzy próbowali ochronić przed ogniem swój dobytek. Kolejne dwie osoby znaleziono w różnych samochodach. Ofiarą jest również 28-letni strażak ochotnik, który zginął, kiedy wiatr przewrócił wóz strażacki.
Pożary od września doprowadziły do zniszczenia ponad 1200 domów. W tym tygodniu pożary zniszczyły co najmniej 381 domów w Nowej Południowej Walii i 43 w Wiktorii. Według władz ta liczba wzrośnie.
Autor: ps/map / Źródło: BBC