Czy lodowce rzeczywiście zanikają? Na to pytanie próbują odpowiedzieć naukowcy z Polskiej Stacji Polarnej Horsnund na Spitsbergenie. Od kilku dni prowadzą badania glacjologiczne, w czym przeszkadza im pogoda. Zobacz, jak głową pracuje się w arktycznych warunkach.
Pogoda nie rozpieszcza naszych badaczy na Spitsbergenie. Od kilku dni wieje tam silny wiatr, w porywach do prawie 100 km/h, a wieczorami zdarzają się zamiecie śnieżne.
A temperatura? W okolicy -3, -4 st. C. Przy tak ekstremalnych warunkach pogodowych naukowcy próbują się rozprawić z tematyką topnienia lodowców.
Polacy pracują nad tym zagadnieniem od lat 50. XX wieku, prowadząc badania glacjologiczne, które m.in. dotyczą bilansu masy lodowców. Pozwalają zaobserwować zmiany na nich zachodzące, a tym samym wpływ zmian klimatu.
Kilka metrów w środku lodu
"W wielkim skrócie pisząc, bilans masy to suma akumulacji (czyli śniegu, który napadał) i ablacji (czyli śniegu i lodu, który się wytopił). Bilans obliczany jest dla każdego roku osobno. Gdy bilans jest dodatni, wtedy mówimy, że masy na lodowcu przybyło. Gdy zaś bilans jest ujemny, wtedy wiadomo, że lodowca ubyło" - piszą na swoim profilu w Kontakcie Meteo badacze z Polskiej Stacji Polarnej w Horsnundzie.
A badania prowadzą na lodowcu Hansbreen.
No to szurf
"W ostatnich dniach przeprowadziliśmy podstawowe pomiary, wykonując profile śnieżne tzw. szurfy. Szurf to wkop, wykonywany na powierzchni lodowca w warstwie śniegu, od powierzchni śniegu do lodu lodowcowego lub warstwy firnu, ewentualnie zeszłorocznego śniegu. W trakcie badań określa się gęstość śniegu w poszczególnych warstwach śniegu, wielkość, kształt i wilgotność kryształów, zwartość danej warstwy śniegu. Oblicza się również gęstość śniegu. Dzięki temu można łatwo obliczyć zapas wody zmagazynowany w postaci śniegu, na powierzchni lodowca" - opisują swoją pracę naukowcy.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: Kontakt Meteo