Trwa pandemia COVID-19. - Jesteśmy w tej chwili na tym etapie, w którym nie możemy zatrzymać epidemii, ale powinno nam zależeć na tym, żeby jak najlżej ją przejść - mówił we "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24 Marek Posobkiewicz, główny inspektor sanitarny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W niedzielę rano liczba zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 w Polsce wzrosła do 23 686. - Tego wirusa nikt nie zatrzymał - mówił Marek Posobkiewicz, główny inspektor sanitarny MSWiA. Dodał, że jeżeli liczba nowych zakażeń w naszym kraju będzie się utrzymywała na podobnym poziomie, jak w obecnej chwili (400-500 przypadków dziennie) i jeżeli duża liczba osób będzie to zakażenie przechodziła bezobjawowo, to będziemy mieli tę epidemię "szybciej z głowy".
- Idealna sytuacja jest taka, gdy możemy ochronić osoby wrażliwe, czyli te, które mają spadek odporności, szczególnie seniorów z chorobami przewlekłymi - pokreślił. Posobkiewicz tłumaczył, że jeśli w tym czasie duża liczba młodych osób przejdzie bezobjawowo bądź lekko tę chorobę, to po zakończeniu epidemii nie będzie już jej wektorów (organizmów przenoszących czynniki chorobotwórcze - red.). - Nawet ta jesienna fala może być spokojniejsza, jeżeli teraz dużo osób będzie miało kontakt z wirusem. Oczywiście to nie może być nasz cel, żeby się dużo osób zakażało, ale paradoksalnie dopiero to pozwoli na to, że sytuacja epidemiologiczna się uspokoi - dodał.
Luzowanie obostrzeń
Od 30 maja Polska weszła w czwarty etap "odmrażania", czyli luzowania obostrzeń związanych z epidemią. Zgodnie z nimi obowiązek zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych został zniesiony (poza pewnymi wyjątkami).
- Jeżeli będziemy się spotykali i pamiętali o zasadach higieny, szczególnie higienie dłoni, to nadal będziemy minimalizowali ryzyko zakażenia i szerzenie się tego wirusa. On i tak będzie stopniowo przechodził sobie miedzy ludźmi, ale jeżeli będziemy dokładnie myli ręce, ten czas będziemy spowalniać - mówił główny inspektor sanitarny MSWiA.
Czemu więc w Polsce wprowadzono restrykcje, skoro teraz ludzie normalnie się ze sobą spotykają? Zdaniem Posobkiewicza nikt nie miał pewności, jak szybki będzie przyrost przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce.
- Gdybyśmy mieli taką sytuację jak we Włoszech, w Hiszpanii, gdzie był nagły przyrost liczby zachorowań, to mogłoby się to u nas też skończyć tragicznie dla wielu starszych osób - mówił. - Ten lockdown u nas całkowicie nie powstrzymał tego wirusa, ale pozwolił na to, żeby rozprzestrzeniał się bardzo powoli. W tej chwili system się też do niego dostosował, wszyscy się z nim w pewnym sensie oswoili - dodał.
Od 6 czerwca możliwe będzie organizowanie wesel i innych uroczystości rodzinnych z udziałem nie więcej niż 150 osób. Weselnicy nie będą musieli używać maseczek. Czy osoby starsze powinny brać w nich udział, czy jednak lepiej aby dalej ograniczały kontakt z ludźmi? - Jeżeli ktoś ma choroby współistniejące, które powodują obniżenie układu odpornościowego, warto przedyskutować to z lekarzem bądź ze specjalistą od chorób zakaźnych, czy na wesele można się udać - mówił inspektor.
Choroby były zawsze
- Pamiętajmy, że przed pojawieniem się koronawirusa choroby zakaźne były na świecie. Wprowadzenie restrykcji pokazało nam, jak spadła ilość zachorowań na grypę i choroby grypopodobne, bo było ich o połowę mniej w naszym kraju - mówił Podobkiewicz. - Nie możemy koncentrować się tylko na tym jednym wirusie, który zbiera duże żniwo - zaznaczył. Dodał też, że w przyszłości będzie on "kawałeczkiem" tortu wszystkich zachorowań grypopodobnych w sezonie jesienno-zimowym-wiosennym i wcale nie będzie taki duży.
- Mam nadzieję, że w naszych głowach, w naszym społeczeństwie, pozostaną te dobre praktyki higieniczne. Jeżeli ludzie jesienią też będą prewencyjnie nosić maseczki, ale przede wszystkim restrykcyjnie pilnować higieny dłoni, bo tak najszybciej można złapać jakiś patogen, to zminimalizujemy to ryzyko zakażenia - mówił Posobkiewicz.
Zbiorowa odporność
Czy luzowanie obostrzeń sprawi, że wrócimy do sytuacji jaka była w marcu i kwietniu?
- Otóż nie. Gdybyśmy w marcu lub kwietniu całkowicie przykryli kloszem nasz kraj, zamknęli całkowicie granice, posadzili wszystkich w domu i dronami roznosili żywność i leki ludziom po domach, to po miesiącu nie mielibyśmy wirusa w naszym kraju, bylibyśmy zieloną wyspą - mówił główny inspektor sanitarny. - Ale tak na prawdę znowu bylibyśmy na starcie, bo mielibyśmy nadal większość społeczeństwa z tą odpornością, która nie zna tego wirusa. To powolne przepasażowanie w tej chwili, gdy nie mamy szczepionki, pozwoli dojść do tej sytuacji, gdy większość ludzi będzie miała odporność po przechorowaniu bądź po kontakcie z wirusem - dodał.
Posłuchaj całej rozmowy z Markiem Posobkiewiczem:
Autor: anw/map / Źródło: tvn24