Na wschodnim wybrzeżu USA huragany występują dość często. Jednak tak silne jak Matthew zdarzają się znacznie rzadziej, raz na kilka lat.
Huragan Matthew, który dotarł do Haiti, Dominikany i nadciąga nad południowo-wschodnie stany USA, jest zakwalifikowany jako huragan czwartej kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona. Jego podmuchy sięgały nawet 235 km/h, jednak w piątek rano nieco osłabł i obecnie wieje z prędkością ok. 195 km/h. Według najnowszego bilansu na Karaibach żywioł zabił ponad 450 osób. W czwartek prezydent Barack Obama ogłosił stan wyjątkowy w stanie Floryda, natomiast w nocy z czwartku na piątek podobną decyzję wydał odnośnie stanu Georgia.
- Huragan to jedno z najgroźniejszych zjawisk w przyrodzie. Na wschodnim wybrzeżu USA huragany występują dość często. Jednak tak silne jak Matthew - znacznie rzadziej, raz na kilka lat - tłumaczy klimatolog z Uniwersytetu Śląskiego, prof. Tadeusz Niedźwiedź.
Co to jest i kiedy powstaje?
Zwykle zjawiska tego typu tworzą się pod koniec lata i jesienią, zarówno na półkuli północnej, jak i południowej. Zależnie od miejsca występowania mają jednak różne nazwy. Takie zjawisko na Karaibach i nad Florydą nosi nazwę huraganu. Z kolei na Oceanie Spokojnym określane jest mianem tajfunu.
- Huragan to bardzo głęboki niż baryczny o rozmiarach od 300 do 500 km średnicy. Powstaje w obszarach międzyzwrotnikowych i niemal wyłącznie nad mocno rozgrzanymi oceanami, gdzie temperatura powierzchni wody przekracza 30 st. C. Zaczyna się zwykle od tropikalnej burzy, czyli potężnej chmury burzowej, tworzącej się nad rozgrzanym oceanem. Dzieje się tak najczęściej pod koniec lata i na początku jesieni, kiedy morze w rejonach podzwrotnikowych rozgrzewa się najsilniej - opisuje klimatolog.
Wspomniane warunki sprzyjają powstaniu prądów wstępujących i wielkiej chmury burzowej, która może zostać wprawiona w ruch wirowy. To daje początek cyklonowi.
- Cyklon osiąga apogeum, gdy rośnie prędkość wiatru. Prędkość wokół centrum cyklonu może sięgać nawet ok. 400 km/h. Paradoksalnie w samym centrum, czyli w oku cyklonu, mającym średnicę sięgającą do 70 km, powietrze jest spokojne, samo zaś miejsce jest bezchmurne, ciepłe i ciche - opowiada prof. Niedźwiedź.
Zagrożenia
Po wejściu na ląd huragan zaczyna stopniowo słabnąć, gdyż traci energię, jaką zapewniał mu wcześniej kontakt z rozgrzanym morzem. Jednak właśnie wtedy powoduje najwięcej strat. Silny wiatr jest tylko jednym z zagrożeń, które huragan ze sobą niesie. Do kolejnych należy podniesienie poziomu morza i wielka tzw. fala przybojowa, która niszczy to, co jest w pobliżu wybrzeża. Może ona zalać nawet całe miasto, tak stało się w Nowym Orleanie zniszczonym przez huragan Katrina.
- Morze wdziera się w głąb rzeki, stopując jej odpływ. W efekcie nadmiar wody nie ma gdzie się podziać - mówił prof. Niedźwiedź. - Trzecie zagrożenie to wielkie opady, które nam jest nawet trudno sobie wyobrazić. W dzień może spaść tyle deszczu, co u nas przez rok. To z kolei wywołuje powodzie, a w rejonach górskich powstają osuwiska i błotne lawiny, które mogą zasypywać całe miejscowości - opisuje.
Skutki i ewakuacja
Skutki huraganu zależą od miejsca, w którym wkroczy on na ląd. Jednak ustalenie tego miejsca jest największym problemem.
- Amerykańskie służby meteorologiczne na bieżąco ostrzegają o rozwoju sytuacji, by w porę ewakuować ludzi, zabezpieczyć domy albo podjąć inne działania, które pozwolą zminimalizować skutki żywiołu - mówi profesor.
Jednak kraje nawet tak bogate, jak USA, nie są w stanie bezpośrednio przeciwdziałać skutkom huraganu.
- W przyrodzie wiele rzeczy jest trudno ustalić. Huragan może wejść na ląd 50 km bardziej na północ lub bardziej na południe. Dla służb i ludności to jednak duża różnica. Lepiej jednak ponieść straty finansowe związane z kosztami ewakuacji, niż narazić ludność na śmierć - zauważa naukowiec.
Autor: AP/jap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/ EPA