Nawet na cztery lata do więzienia mogą trafić naukowcy, którym zarzuca się nieumyślne spowodowanie śmierci 309 mieszkańców środkowowłoskiej L'Aquili. Zdaniem prokuratury nie docenili oni ryzyka wystąpienia trzęsienia ziemi, które pamiętnego 6 kwietnia 2009 roku nawiedziło miasto. Ich proces właśnie dobiega końca.
Przed sądem po tragicznym trzęsieniu ziemi stanęło sześciu włoskich naukowców i przedstawiciel włoskiego Departamentu Obrony Cywilnej. Proces, który trwa już od mniej więcej roku, wywołuje ogromne emocje pośród włoskich i światowych geologów. Podkreślają oni, że trzęsienia ziemi nie da się przewidzieć.
Prokuratura twierdzi jednak, że w procesie chodzi nie o "przewidywanie nieprzewidywalnego". We wtorek w swojej końcowej wypowiedzi oskarżenie zaznaczyło, że mężczyznom zarzuca się przede wszystkim niewłaściwą ocenę prawdopodobieństwa wystąpienia trzęsienia, a także podanie do wiadomości publicznej fałszywej informacji.
Mowa końcowa obrony będzie miała miejsce we wtorek 9 października. Jeszcze w tym samym miesiącu sąd powinien ogłosić wyrok.
Ranni, bezdomni
Trzęsienie ziemi w L'Aquili miało siłę 6,3 stopni w skali Richtera. Wiele budynków w miejscowości uległo całkowitemu zniszczeniu, w gruzach legła także historyczna zabudowa miasta. Na skutek katastrofy nie tylko zginęły setki ludzi, lecz także półtora tysiąca zostało rannych, a 17 tys. straciło dach nad głową.
Autor: map/rs / Źródło: livescience.com