Cyklon tropikalny Harold uderzył w poniedziałek w wyspy Vanuatu na południowym Pacyfiku. Zniszczonych zostało wiele budynków. Mieszkańcy obawiają się, czy dostaną pomoc, ponieważ w kraju obowiązują obostrzenia związane z pandemią koronawirusa.
Cyklon Harold zbliżył się do Sanma, największej pod względem powierzchni prowincji Vanuatu, około godziny 13 czasu lokalnego. Przyniósł ze sobą porywy wiatru osiągające do 215 kilometrów na godzinę. Chwilę przed zejściem na ląd Harolda podniesiono do kategorii piątej siły cyklonów skali australijskiej.
Nie wiedzą, czy otrzymają wsparcie
Po uderzeniu cyklonu nie pojawiły się żadne doniesienia o poszkodowanych. Mimo tego, Harold pokazał swoją siłę.
- W Sanma są duże zniszczenia, straciliśmy wiele budynków - powiedziała Jacqueline de Gaillande, dyrektor generalny Czerwonego Krzyża Vanuatu.
Prowincja Sanmar znajduje się na największej z 80 wysp Vanuatu. Leży na niej także drugie pod względem mieszkańców miasto Luganville, które znacznie ucierpiało z powodu cyklonu.
- Nie wiemy, czy otrzymamy jakiekolwiek wsparcie, ponieważ nie możemy podróżować między wyspami. Czekamy na decyzję rządu - stwierdziła de Gaillande.
Trwają poszukiwania
W niedzielę policja z Wysp Salomona poinformowała, że znaleziono ciała pięciu z 27 poszukiwanych osób, które podróżowały promem, a cyklon uderzył w niego, gdy zbliżał się do wysp. Prom wypłynął wczesnym rankiem w piątek z 738 pasażerami. Policja twierdzi, że poszukiwane osoby prawdopodobnie wypadły za burtę z powodu silnych porywów wiatru.
W Vanuatu nie pojawił się żaden przypadek zakażenia koronawirusem, jednak i tak ogłoszono tam stan wyjątkowy, zakazano większości międzynarodowych i krajowych podróży lotniczych oraz ograniczono do pięciu osób liczbę uczestników zgromadzeń publicznych, by zapobiec wybuchowi epidemii. Według australijskich mediów, w weekend złagodzono obostrzenia, w związku z nadejściem cyklonu.
Autor: kw/aw / Źródło: Reuters, JTWC
Źródło zdjęcia głównego: earthdata.nasa.gov