Przez wschodnią Australię przetoczyły się gwałtowne burze. Towarzyszyły im ulewne deszcze i porywisty wiatr. Piorun uderzył w jeden z domów, który się zapalił.
Niebezpieczna pogoda wystąpiła w wigilię w Queensland. Nad południowo-wschodnią częścią stanu przeszły burze. Jeden z domów zapalił się po tym, jak uderzył w niego piorun.
- Byliśmy na bożonarodzeniowej imprezie u przyjaciół, kiedy pojawiła się burza - relacjonowała Justine Trevenar, mieszkanka domu. - Byliśmy w centrum burzy, a potem usłyszeliśmy potężny huk pioruna - dodała.
Dzięki szybkiej reakcji straży pożarnej udało się ugasić pożar i uratować majątek. Nikt nie został ranny.
Odcięci od prądu
Jak podaje australijskie Biuro Meteorologiczne (Bureau of Meteorology) burzowy front utworzył się nad Nową Południową Walią, a następnie burze przeszedł nad Queensland. Miejscami spadło 20-40 litrów deszczu na metr kwadratowy. Tysiące gospodarstw domowych zostało pozbawionych prądu.
Choć deszcz nie ugasił wszystkich pożarów trawiących lasy i busz w Australii, to wzrost wilgotności powinien zmniejszyć ryzyko wybuchu kolejnych. Strażacy spędzą jednak Boże Narodzenie zabezpieczając suche tereny i przygotowując się na kolejną falę upałów, która, według prognoz, ma przyjść w weekend.
Tegoroczne pożary w Australii uważane są za jedne z najgroźniejszych w tym stuleciu. Do tej pory ogień spustoszył kilka milionów hektarów buszu i zniszczył ponad 700 domów.
Autor: anw / Źródło: Reuters, abc.net.au