Władze Indii i Bangladeszu oceniają straty po przejściu supercyklonu Apmhan. Żywioł spowodował śmierć prawie 100 osób, a według szacunków dotkniętych nim zostało blisko 100 milionów osób. Tysiące osób zostało bez dachu nad głową.
Supercyklon Amphan uderzył w środę we wschodnią część Indii i Bangladeszu. Przyniósł ulewne opady deszczu, a wskutek nich lokalne powodzie. Porywy wiatru dochodziły do 185 kilometrów na godzinę.
Żywioł zebrał śmiertelne żniwo. Władze podają, że w obu krajach zginęło łącznie 96 osób, w tym 86 w indyjskim stanie Bengal Zachodni.
Bilans może wzrosnąć
Całkowita liczba ofiar śmiertelnych może jednak wzrosnąć, kiedy uda się dotrzeć do miejsc, gdzie zablokowany jest teraz dojazd przez powalone drzewa. Chodzi przede wszystkim o okolice Sundarbanów, gdzie mieszkają cztery miliony ludzi. Tylko w regionie Gosaba zniszczonych zostało 26 tysięcy domów, a uszkodzonych kolejne 14 tysięcy.
Szacuje się, że w Bengalu Zachodnim ucierpiało 60 milionów ludzi, a w Bangladeszu cyklon dotknął 36 milionów osób.
- Uderzyła w nas katastrofa o wiele większa niż koronawirus. Cyklon spustoszył obszar 400 kilometrów, wiatr zniszczył chałupy, wyrwał z korzeniami tysiące drzew i doszło do zalania nisko położonych terenów - opisuje stan wiosek, wydawanemu między innymi w Kalkucie, dziennikowi "Statesman" premier Bengalu Zachodniego Mamata Banerjee. - Dzięki Bogu ewakuowaliśmy 500 tysięcy ludzi do schronów - podkreśla.
Jak informuje agencja Reutera informuje, na terenie Indii i Bangladeszu ewakuowano trzy miliony ludzi.
Ogromne straty
Premier Bengalu Zachodniego, podczas spotkania z premierem Indii, oszacowała straty na 13,3 miliardów dolarów amerykańskich.
- To jest więcej niż narodowa katastrofa. Nie widziałam takiego zniszczenia w swoim życiu w Bengalu Zachodnim - powiedziała premier cytowana przez dziennik "Indian Express".
W piątek Kalkutę odwiedził premier Indii Narendra Modi. Obiecał natychmiastową pomoc dla Bengalu Zachodniego o wartości około 133 milionów dolarów amerykańskich. Modi obiecał też pomoc dla sąsiedniej Orisy w wysokości około 66 mln. Według władz nie stwierdzono tam ofiar śmiertelnych, jednak straty materialne odczuje 4,5 mln ludzi.
W Bangladeszu zalanych zostało 1,1 tysiąca kilometrów dróg, silny wiatr zerwał 20 milionów połączeń sieci elektrycznej, a uszkodzonych jest 200 mostów. Władze kraju, w tej chwili, szacują straty na 129 mln dolarów amerykańskich.
"Przerażające doświadczenie"
Po przejściu cyklonu przez kilka godzin nie działała telefonia komórkowa.
- Moja mama mówiła, że nigdy czegoś takiego nie widziała w życiu. Po wszystkim woda podeszła pod drugie piętro budynku - opisuje przeżycia rodziców Sudarshana Chanda, która przez wiele godzin nie mogła się skontaktować ze swoją mamą mieszkającą w Kalkucie.
- Nasza ulica wygląda strasznie, długo nie było prądu. Drzewa powyrywało z korzeniami i przygniotły wiele samochodów - opowiada Anup Ray, mieszkaniec południowej Kalkuty. - Absolutnie przerażające doświadczenie. Wszystko trwało kilka godzin. Myśleliśmy, że to się nigdy nie skończy - dodaje.
"Nasza wioska jest zupełnie zniszczona"
Jak relacjonuje dziennikowi "Indian Express" Swapan Majhi, który kieruje w wiosce w okręgu Sandeshkhali w Bengalu Zachodnim lokalną organizacją pozarządową, "nasza wioska jest zupełnie zniszczona". - Woda z rzeki Choto Kolagachia wlała się do naszych domów. Mieliśmy krowy i kozy, wygląda na to, że zostały zabrane (przez powódź - red.).
- Setki spędziły noc w czasie cyklonu w ośrodku. Zachowanie społecznego dystansu nie jest teraz priorytetem. Ludzie zaczęli wracać do domów, żeby ocenić straty - powiedział "Indian Express" Swapan Majhi z Sandeshkhali.
Autor: ps / Źródło: PAP, Reuters