"Siedem minut strachu" spędza sen specjalistom z NASA zaangażowanym w projekt "Curiosity" (ciekawość). Właśnie przez ten czas, pędzący na rakiecie Atlas 5 w kierunku Marsa badawczy łazik o tej samej nazwie, musi oddzielić się od pojazdu kosmicznego i wytracić prędkość tak, by bezpiecznie i w całości wylądować na powierzchni Czerwonej Planety.
"Curiosity" to najnowszy marsjański łazik NASA i największy, jaki do tej pory wysłano w kosmos. Ma rozmiar kompaktowego auta i jest wyposażony w bogaty zestaw instrumentów naukowych. Mają one posłużyć do szukania na Czerwonej Planecie śladów warunków, które mogły sprzyjać rozwojowi życia.
Sprawdzi nowy system lądowania
Zanim jednak rozpocznie prace badawcze, musi bezpiecznie wylądować. Pomoże mu w tym specjalny system, przewidujący m.in. wykorzystanie spadochronów, specjalnych rakiet lądujących i dźwigów. Wszystko po to, by łazik nie roztrzaskał się o powierzchnię Marsa. Taki system nie był dotąd stosowany i lądowanie "Ciekawości" na Marsie, które ma nastąpić 6 sierpnia, będzie jego sprawdzianem.
- Czy to ryzykowne? Lądowanie na Marsie zawsze jest ryzykowne - mówił podczas konferencji Doug McCuistion z NASA. I wyjaśniał: - Na wszystkie etapy rejsu składają się poszczególne zdarzenia, z których każde może spowodować problemy.
Siedem minut strachu, a potem nieznane
Ostatnie minuty lotu będą wymagały szczególnej precyzji. - W siedem minut schodzimy od prędkości 13 tys. mil na godzinę (20921 km/h) do zera. Już samo to jest wyzwaniem - podkreślił McCuistion. Właśnie ta faza budzi najwięcej niepokoju wśród badaczy NASA. Dali jej nawet wymowną nazwę: "siedem minut strachu". - A jest jeszcze nieznane: Mars - dodał McCuistion.
Udane lądowanie "Ciekawości" pozwoli naukowcom zaangażowanym w projekt odetchnąć z ulgą, ale na krótko. Na powierzchni Marsa łazik nie będzie w pełni bezpieczny. Czekają go konfrontacje z burzami piaskowymi, wiatrem, zmianami gęstości atmosfery. - To wyjątkowe i wymagające środowisko - podsumował McCuistion.
Autor: js/ŁUD / Źródło: Scientific American