Przez jedną dobę sejsmolodzy z Demokratycznej Republiki Konga odnotowali 61 trzęsień ziemi. Zaledwie tydzień temu wybuchł tam wulkan Nyiragongo. Drgania były wywołane najprawdopodobniej przez zapadanie się krateru. Istnieje ryzyko ponownej erupcji.
Tydzień po wybuchu wulkanu Nyiragongo w północnej części Demokratycznej Republiki Konga, w ciągu jednej doby od piątku do soboty odnotowano 61 trzęsień ziemi w całym kraju. W wyniku erupcji wulkanu Nyiragongo, do której doszło 22 maja, zginęło co najmniej 31 osób. Spływająca lawa niemal dotarła do Gomy - stolicy prowincji Kiwu Północne. Po drodze zniszczyła około trzech tysięcy domów i przecięła główną drogę wykorzystywaną do niesienia pomocy w tym rozdartym konfliktami regionie.
Obawiają się kolejnej erupcji
Centrum Wulkaniczne Gomy (GVO) przekazało w sobotę raport, z którego wynika, że krater wulkanu "wciąż się zapada, co przyczyniło się do trzęsień ziemi oraz wywołało emisje pyłu do atmosfery. Unoszące się ciemne chmury są widoczne z miasta".
W dokumencie przedstawiono cztery możliwe scenariusze wydarzeń, z których najbardziej pesymistyczny zakłada, że pod jeziorem Kiwu dojdzie do eksplozji, która spowoduje wydzielanie się toksycznych gazów oraz wyrzucenie pyłu wulkanicznego do atmosfery. Ostrzeżono też, że wypływy lawy mogą spowodować duszności, poparzenia, a nawet śmierć. Wskazano także, że emisje niebezpiecznych gazów mogą stać się częstsze w nadchodzących miesiącach z powodu zwiększonego poziomu magmy pod ziemią.
Rzecznik Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) Jens Laerke powiedział w piątek, że w obawie przed kolejną erupcją wulkanu, Gomę opuściło 400 tysięcy osób. Zwrócił uwagę, że ewakuacja przyczyniła się do "wielkich korków na głównych trasach wyjazdowych z Gomy" oraz widziano ludzi "przemieszczających się przeważnie pieszo ale też samochodami i w łodziach we wszystkich kierunkach, i niosących ze sobą wszystko, co mają".
Autor: kw / Źródło: PAP